Tysiące osób w komisjach, 400 koordynatorów powiatowych, firma informatyczna i niezależne serwery… PiS szykuje się do alternatywnego, równoległego liczenia głosów w eurowyborach. Na dwa tygodnie przed głosowaniem szefowa PiS-owskiego zespołu ds. monitoringu wyborów mówi, że partia nie chce robić afery, tylko rzetelnie wszystko policzyć.

By to zrobić, w każdej komisji wyborczej PiS będzie miał jednego albo dwóch ludzi. Ich obowiązkiem będzie przyglądanie się głosowaniu, liczenie głosów i wysłanie do koordynatora powiatowego protokołu lub fotografii ogłoszenia z wynikami. Koordynatorzy zbiorą wyniki z 60-80 komisji i dostarczą je zarówno analogowo, jak i internetowo do kwatery głównej na Nowogrodzkiej, gdzie zajmie się nimi wynajęta przez PiS firma informatyczna.

Wiem na pewno, że są wykupione komercyjne, niezależne zupełnie serwery, wiem, że grono znakomitych informatyków nad tym pracuje. Oni twierdzą, że wszystko będzie dobrze, a czy będzie - to zobaczymy - mówi Anna Sikora, szefowa PiS-owskiego zespołu ds. monitoringu wyborów.

Sikora wierzy, że równoległe liczenie głosów rozwieje wątpliwości dotyczące uczciwości wyborów i pójdzie PiS-owi tak sprawnie, że teraz już za każdym razem pracom Państwowej Komisji Wyborczej będzie towarzyszyć wielka okołowyborcza akcja partii Jarosława Kaczyńskiego.

(edbie)