"Dlaczego liczenie głosów w wyborach trwa w Polsce tak długo?" - zastanawia się w środowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". "PKW przekonuje, że tym razem było najszybciej w historii. I sceptycznie podchodzi do pomysłów przesyłania protokołów przez internet" - podkreśla.

"Niemcy wyniki eurowyborów podali już w poniedziałek o 2.30 nad ranem. We Francji - o godz. 14.15. W obu krajach protokoły cząstkowe przesyłane są do centrali w formie elektronicznej. Ale w Polsce króluje papier. Komisje obwodowe przekazują protokoły do rejonowych, rejonowe do okręgowych, a okręgowe do centrali w Warszawie. Dlatego końcowe wyniki wyborów poznaliśmy dopiero w poniedziałek po godz. 21" - tłumaczy "Wyborcza". "To politycy uchwalili prawo, według którego jedynym wiarygodnym źródłem są dokumenty papierowe, protokoły. Jeżeli prawo zostanie zmienione i zostaniemy uprawnieni do traktowania z równą mocą przesyłanych nam skanów, to się zmieni" - wyjaśnia Stanisław Zabłocki z PKW. 

"Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odpowiedzialne za informatyzację kraju irządowy program e-Państwo nie czuje się kompetentne do występowania z inicjatywą zmiany systemu przesyłu danych wyborczych. Ale jeśli taką decyzję podejmie rząd, dołoży wszelkich starań, by zmianę wdrożyć" - puentuje "Wyborcza".

W środowej "Wyborczej" także:

- Alarm wyje, a Europa śpi

- Duża rodzina popływa z ulgą

- Młodzi pokochali gest Kozakiewicza