"Kuba Błaszczykowski w reprezentacji nigdy nie zawodził. Miał słabsze momenty, ale zawsze zostawiał serce na boisku. To widać za każdym razem. Teraz los odpłaca mu się po tym, jak bardzo poświęcił się dla reprezentacji" - podkreślał Łukasz Piszczek po zwycięstwie biało-czerwonych nad Szwajcarią w 1/8 finału Euro 2016. Błaszczykowski otworzył wynik tego spotkania w 39. minucie, nie zawiódł również w serii rzutów karnych. "Miejmy nadzieję, że to dopiero początek. Nie zadowalajmy się tym, co już mamy. Uważam, że jeszcze nic nie osiągnęliśmy" - zaznaczał natomiast Grzegorz Krychowiak.

"Kuba Błaszczykowski w reprezentacji nigdy nie zawodził. Miał słabsze momenty, ale zawsze zostawiał serce na boisku. To widać za każdym razem. Teraz los odpłaca mu się po tym, jak bardzo poświęcił się dla reprezentacji" - podkreślał Łukasz Piszczek po zwycięstwie biało-czerwonych nad Szwajcarią w 1/8 finału Euro 2016. Błaszczykowski otworzył wynik tego spotkania w 39. minucie, nie zawiódł również w serii rzutów karnych. "Miejmy nadzieję, że to dopiero początek. Nie zadowalajmy się tym, co już mamy. Uważam, że jeszcze nic nie osiągnęliśmy" - zaznaczał natomiast Grzegorz Krychowiak.
Po lewej: zawodnicy reprezentacji Polski cieszą się po serii rzutów karnych, po prawej: Łukasz Fabiański /Bartłomiej Zborowski /PAP

Dwie różne połowy w naszym wykonaniu wynikały z tego, że powiedzieliśmy sobie w przerwie, że zagramy na zdobycie drugiej bramki. Jednak Szwajcarzy bardzo agresywnie wyszli na drugą połowę i stwarzali sobie dużo sytuacji bramkowych. To chyba nas trochę zszokowało - mówił o spotkaniu w Saint-Etienne Łukasz Piszczek. Poza tym nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce. To był problem, bo w środku pola mogliśmy trochę dłużej przytrzymać piłkę. Pod koniec Szwajcarzy grali czterema napastnikami i nie było nam łatwo się bronić. Choć myślę, że całkiem nieźle się z tego wywiązywaliśmy. Wiadomo, że Łukasz Fabiański wybronił nam ten mecz - podkreślał.

Sam golkiper zaznaczał natomiast po spotkaniu: Nigdy nie myślałem w kategoriach, czy jest to dla mnie najlepszy mecz w karierze. Nie chcę sobie robić takich podsumowań. Przede mną jeszcze kilka lat grania. Kiedy skończę karierę, to spojrzę na wszystkie rozegrane przeze mnie mecze i dokonam analizy.

W pierwszej połowie kontrolowaliśmy mecz, natomiast w drugiej oddaliśmy pole gry rywalom - przyznał natomiast Michał Pazdan. Szwajcaria zaczęła stwarzać sobie sytuacje, ale chwała chłopakom za to, że wytrwali. Nie ma wątpliwości, że ograliśmy naprawdę bardzo dobrą drużynę. Nie można zwalać na to, że mieli więcej czasu na odpoczynek. Szwajcarzy kontrolowali mecz, a nam brakowało troszkę spokoju, rozegrania piłki, utrzymania się wyżej przy piłce. No i Szwajcarzy w końcu zdobyli bramkę - mówił.

W drugiej połowie za bardzo oddaliśmy pole rywalowi, który stwarzał sobie groźne sytuacje. Nad tym musimy na pewno popracować. Wygrywaliśmy 1:0, mieliśmy dużo sytuacji w pierwszej połowie, fajnie to wyglądało. Szwajcarom czasami było trudno wyjść z połowy. Próbowali rozgrywać piłkę, ale za dużo im nie wychodziło. W drugiej połowie było inaczej. Nie wiem, czy to gdzieś w podświadomości było, że wygrywamy 1:0 i trzeba uważać? - zastanawiał się natomiast po meczu Arkadiusz Milik. Udało im się strzelić bramkę, bardzo ładną. Ale koniec końców wygraliśmy i bardzo się z tego cieszymy. Idziemy cały czas do przodu - podsumował.

Losy pojedynku ze Szwajcarami musiała rozstrzygnąć seria rzutów karnych. Od razu po dogrywce powiedziałem trenerowi, że chciałbym strzelać rzut karny jako ostatni - zdradził Grzegorz Krychowiak, a Fabiański dodał: Trener Jarosław Tkocz pokazywał mi, jak poszczególni gracze wykonują rzuty karne, ale jakoś mi nie poszło przy ich obronie.

Po ostatnim trafieniu biało-czerwoni podbiegli pod trybunę zajmowaną przez kibiców Szwajcarii. Jak przyznał później Michał Pazdan, "było gorąco". Zawsze lepiej strzelać karne na bramkę, za którą siedzą swoi kibice. Nie interesuje mnie to, czy w nas czymś rzucali, czy nie. Najważniejsze, że przeszliśmy dalej - mówił.

Przygoda życia. Nie tylko dla mnie, ale i dla reszty chłopaków. Cieszy nas gra w piłkę i mega jesteśmy zadowoleni. Podkreślę jeszcze raz: my naprawdę ograliśmy bardzo dobrą drużynę - podsumował obrońca.

Udało się osiągnąć fajny wynik i nikt nie musi się za nas wstydzić - komentował z kolei Kamil Glik.

To dopiero początek. (...) Świetnie brzmi, że Polska jest w najlepszej ósemce, ale miejmy nadzieję, że to dopiero początek. Nie zadowalajmy się tym, co już mamy. Uważam, że jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że jest to historyczne zwycięstwo, ale ambicje tego zespołu są dużo, dużo większe. Przede wszystkim skupiamy się na najbliższym meczu - z myślą, aby go wygrać i przejść do kolejnej rundy - podsumował Krychowiak.

(edbie)