"Nasz zespół z każdym meczem gra coraz lepiej. To dobry prognostyk na przyszłość" - podkreślał obrońca reprezentacji Portugalii Joao Pereira po wygranym 1:0 ćwierćfinałowym meczu mistrzostw Europy z Czechami. "Czesi byli bardzo trudnym rywalem. W ostatnich minutach spotkania miałem nawet okazję do zdobycia drugiego gola dla naszego zespołu, ale byłem tak zmęczony, że nawet nie próbowałem już strzelać" - przyznał.

Szkoleniowiec Portugalczyków Paulo Bento zaznaczał, że jego drużyna niemal przez cały mecz kontrolowała sytuację na boisku. Pierwsze minuty należały do rywali, ale szybko się otrząsnęliśmy. Później to my dyktowaliśmy warunki, choć w pierwszej połowie nie potrafiliśmy stworzyć klarownych okazji do zdobycia bramki. Za to świetnie spisywaliśmy się w defensywie, dlatego w przerwie rozmawialiśmy o tym, by więcej uwagi i energii poświęcić atakom. W drugiej połowie całkowicie kontrolowaliśmy sytuację, nasza przewaga była wyraźna, aż wreszcie udokumentowaliśmy ją golem - relacjonował po meczu. Dobrze wytrzymaliśmy spotkanie kondycyjnie, nie było widać, że Czesi odpoczywali jeden dzień dłużej przed tym meczem. (…) Zamknięty dach w niczym nam nie przeszkadzał, nie mieliśmy żadnych sygnałów od piłkarzy, by na cokolwiek narzekali - podkreślał.

Pytany, czy w półfinale mistrzostw wolałby trafić na Hiszpanię czy Francję, które zmierzą się w ćwierćfinale jutro, Bento odpowiedział, że się nad tym nie zastanawia. Zostały same niezwykle silne drużyny - stwierdził.

"Tak się układa, że mecz rozstrzygamy w końcówce"

To, kto będzie przeciwnikiem Portugalii w półfinale, nie ma znaczenia również dla napastnika Hugo Almeidy. Cały zespół funkcjonuje bardzo dobrze zarówno pod względem sprawnościowym, jak i mentalnie - podkreślał po meczu.

Przyznał też, że zazwyczaj jego drużyna niemal do ostatnich minut spotkania trzyma kibiców w niepewności. Tak się jakoś układa na tym turnieju, że rozstrzygające gole strzelamy w samych końcówkach meczów. To sprawia, że nerwowa atmosfera jest do samego końca, ale z drugiej strony plusem jest to, że rywale mają małe szanse na wyrównanie - podsumował.