Podczas podróży do Gdańska miałem dziś przyjemność rozmawiać z dziennikarzem z Ameryki i kibicami z Irlandii i Niemiec. Było naprawdę interesująco...

Jednym z najciekawszych punktów konwersacji było odtworzenie z pamięci całych piłkarskich mistrzostw świata rozgrywanych w 1994 roku w USA. Ku mojej uciesze, wypadłem całkiem dobrze. Okazuje się, że pamięć mam jeszcze niezłą.

Później płynnie przeszliśmy przez kolejne turnieje i zatrzymaliśmy się na Mundialu w RPA. Okazało się, że byliśmy nawet na tych samych meczach. Tylko kiedy moi starsi koledzy z podróży (Amerykanin i Irlandczyk) wspominali lata 80-te, to wraz z dwoma Niemcami dawaliśmy za wygraną i jedynie się przysłuchiwaliśmy.

Kilka najświeższych anegdot dotyczyło pobytu zachodnich gości na Ukrainie. Okazało się, że nie była to dla nich łatwa przeprawa, szczególnie podróż nocnymi pociągami. Porównanie mieli spore, bo gość z Amerykanin i Irlandczyk śledzą największe piłkarskie imprezy od ponad 20 lat. Nie zapominają także o futbolu podczas Igrzysk Olimpijskich, co na przykład wielu moich kolegów-kibiców w ogóle nie interesuje.

Z innych zasłyszanych ciekawostek: dopiero 8 lat temu w amerykańskiej telewizji można było obejrzeć całe mistrzostwa Europy, a nie tylko fazę pucharową. Ta informacja, przyznaję, nieco mnie zdziwiła. Myślałem, że po sukcesie Mundialu 1994 piłka stała się jednak bardziej popularna.

A co najbardziej zadziwiło moich kompanów? Poczęstunek w PKP. Ciasteczko i soczek z rurką całkowicie ich rozbroiły, podobnie jak widok zamku w Malborku. To niesamowite, ale zawsze, kiedy tamtędy przejeżdżam, bardzo lubię spoglądać w jego stronę. Tak robi zdecydowana większość podróżnych, nie tylko zagraniczni turyści.

A na koniec mały quiz dla tych, co się na piłce znają (spróbujcie sobie przypomnieć bez pomocy Google):

1. Z kim w grupie na Mundialu w 1996 roku grali Niemcy?

2. Ile bramek na tamtym turnieju zdobyli Grecy?

3. Jaki był wynik meczu Brazylia-Holandia Powodzenia!

PS: Czasami takie małe przypomnienie sobie tego, co kilkanaście lat temu trzymało nas przy telewizorach, jest naprawdę fajną sprawą. Szczególnie, kiedy dyskutuje się z naocznym świadkiem tych wydarzeń, a mój towarzysz podróży z USA był w 1994 roku na niejednym meczu mistrzostw.