Kontuzje i zawieszenia za kartki spędzają sen z powiek selekcjonerowi piłkarskiej reprezentacji Bośni i Hercegowiny Safetowi Susicowi przed jutrzejszym meczem barażowym z Portugalią. Ze składu wypadli m.in. trzej obrońcy. Stawką spotkania jest awans do turnieju finałowego Euro 2012.

Dłuższa przerwa czeka Mensura Mujdzę. Piłkarz niemieckiego Freiburga ma załamaną kość śródstopia. Natomiast Boris Pandza (KV Mechelen) i Sasa Papac (Glasgow Rangers) pauzują za kartki i we wtorkowym rewanżu będą już mogli wystąpić.

Nie tylko zestawienie obrony przyprawia mnie o ból głowy. Kłopot mam także z linią pomocy. Nie brakuje mi zawodników ze środka pola, ale większość z nich gra bardzo ofensywnie. Potrzebni są też tacy, którzy zadbają o zabezpieczenie tyłów. Mamy przed sobą jeszcze kilka treningów i musimy znaleźć jakieś rozwiązanie - zaznaczył Susic.

Obie drużyny grały ze sobą wcześniej w barażach o awans do mundialu w RPA. Wtedy górą byli Portugalczycy, którzy dwukrotnie zwyciężyli po 1:0.

Mając taką drużynę jak nasza, ukierunkowaną na atak, musisz zdobyć co najmniej dwie lub trzy bramki, by myśleć o zwycięstwie. W starciu z Portugalią, rywalem bardzo silnym, nie będzie to jednak proste - dodał.

Z większą pewnością siebie wypowiada się na co dzień broniący barw Romy Miralem Pjanic. Nie ma wątpliwości, że przyjdzie nam się zmierzyć z silnym rywalem, ale my też jesteśmy klasowym zespołem. Musimy narzucić im swój styl gry, a nie biernie czekać na to, co zrobią. Bezbramkowy remis byłby dobrym wynikiem, ale wierzę, że z wsparciem naszych kibiców jesteśmy w stanie pokonać każdego - podkreślił.

Początek meczu o 20 w Zenicy, rewanż we wtorek w Lizbonie.