Nie dla niewykwalifikowanych pracowników z Unii Europejskiej – rząd Wielkiej Brytanii opublikował zasady systemu imigracyjnego, który obowiązywać będzie od przyszłego roku, gdy zakończy się okres przejściowy po wprowadzeniu brexitu. Kto będzie miał szanse na znalezienie pracy na Wyspach?

Kryteria zostały zaostrzone. Szanse mieć będą tylko ludzie znający język angielski, posiadający kwalifikacje i konkretną ofertę pracy, najlepiej w sektorze, który prowadzi nabór. Najniższa gwarantowana roczna pensja, jaką będą musieli udokumentować przed wjazdem na Wyspy, to 25600 funtów. By móc otrzymać prawo do osiedlenia się, łącznie trzeba będzie zebrać 70 punktów - 10 zapewni język, 20 oferta pracy, kolejne 20 kwalifikacje. Jak łatwo obliczyć, to za mało. Wszystko zależeć będzie od wysokości gwarantowanej pensji i aktualnym zapotrzebowaniu rynku pracy.

Dodatkowe punkty przyznawane będą za posiadanie tytułów doktorskich w takich dziedzinach jak nauka, matematyka i inżynieria. Oznacza to, że uczeni z Unii Europejskiej będą mogli wjeżdżać na Wyspy bez wcześniej uzyskanych ofert, przy założeniu, że władają językiem angielskim. Proponowany system ma w założeniu ograniczyć napływ ludzi z krajów Unii Europejskiej i zmobilizować brytyjskich pracodawców do wprowadzenia większej automatyki oraz stworzenia dogodnych warunków pracy dla rdzennych Brytyjczyków. Rząd uważa, że 8 milionów Wyspiarzy nie wykonuje obecnie żadnej pracy. 

Czarny Rynek 2.0?

Wprowadzenie punktowego systemu zrówna w szansach obywateli Unii Europejskiej z ludźmi spoza Wspólnoty, którzy chcieliby osiedlić się na Wyspach. Przy czym Europejczycy będą mogli przebywać w Wielkiej Brytanii bez prawa do pracy do sześciu miesięcy w roku, ale wyłącznie w celach turystycznych. Nie będą potrzebowali specjalnej wizy. To z pewnością stworzy warunki sprzyjające powstaniu czarnego rynku pracy, który funkcjonował przez rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 roku. Według ekspertów, po zatwierdzeniu tego planu przez Izbę Gmin, radykalnie zmieni się na Wyspach dynamika imigracyjna.

System punktowy może ograniczyć napływ ludzi z Europy nawet o 140 tys. rocznie. Obywatele Unii Europejskiej, którzy na Wyspach już przebywają, mogą starać się o status osiedlonego, który zapewni im pozostanie na dotychczasowych zasadach. Muszą dopełnić tego obowiązku do końca czerwca przyszłego roku. Jeśli nie zdąża w tym terminie, będą musieli Wielką Brytanię opuścić.

Obie strony medalu

Niewykwalifikowani obywatele Unii Europejskiej, którzy będą chcieli wjechać na Wyspy i podjąć prace na zasadach samozatrudnienia, nie będą mogli już tego robić. To przeciwko nim wymierzony jest nowy system. Oznacza to, że budowlańcy, elektrycy, hydraulicy czy kelnerzy - zawody, które według powszechnych stereotypów przypisywane są wschodnim Europejczykom - znajdą się de facto na cenzurowanym. Nowy system imigracyjny będzie bronią obosieczna. Z pewnością doprowadzi do ograniczeni napływu ludności z Europy, ale kosztem bolesnych dla brytyjskiego pracodawcy zmian na rynku pracy.

Szczególnie zaniepokojeni planami rządu mogą być właściciele farm i sadownicy, którzy polegają na taniej sile roboczej z Unii Europejskiej. Niewykluczone, że rząd zmuszony będzie włączyć do nowego systemu inny system - sezonowych dyspens, które umożliwi farmerom funkcjonowanie na dotychczasowych zasadach. Punktowy system imigracyjny z pewnością dotknie także przemysł usługowy, który w olbrzymim zakresie polega na zatrudnianiu ludzi z krajów Unii Europejskiej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Johnson: Nie ma potrzeby dostosowywania się do regulacji UE

Opracowanie: