Brytyjskie media donoszą o potajemnym spotkaniu przedstawicieli rządu i opozycji parlamentarnej, by dyskutować o brexicie. Czy oznacza to, że Brytyjczycy zaczynają odczuwać dotkliwie wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej?

W przeczytanym na początku spotkania dokumencie znalazły się następujące słowa - coraz powszechniejsza staje się opinia, że w wielu dziedzinach gospodarki Wielka Brytania nie odnalazła się po brexicie, powstrzymuje on wzrost i obniża potencjał kraju. 

Tajemnicze sympozjum odbyło się w ekskluzywnej rezydencji Ditchley Park, z dala od kamer telewizyjnych i radiowych mikrofonów. Biuro premiera na Downing Street odmówiło komentarza na ten temat. 

Zwolennicy rozwodu z Europą uważają, że rozmowy w takim składzie są dowodem na to, że rozpoczęły się próby rozmontowywania brexitu. Bardziej obiektywni obserwatorzy nazywają spotkanie próbą skonfrontowania się z rzeczywistością, która po unijnym referendum okazała się trudniejsza, niż przypuszczano.

Lista obecności

Jak donoszą brytyjskie media, w spotkaniu zorganizowanym w hrabstwie Oxfordshire wzięli udział nie tylko politycy, ale także kapitanowie brytyjskiego przemysłu i byli pracownicy służb publicznych, na których nie spoczywa już obowiązek przestrzegania resortowego regulaminu. 

Oficjalna wersja przyczyn tego spotkania mówi wręcz o przeciwnej motywacji niż zawiązywanie spisku mającego na celu unieważnienie brexitu. Dyskusja miała rzekomo skupić się na sposobach nawiązania bliższej współpracy z Europą. Ale nawet to zdanie można interpretować w różny sposób.

Zagadnieniami, które stoją na drodze takiej kooperacji, jest kontrowersyjny status Irlandii Północnej i zbiurokratyzowany po brexicie handel z krajami Unii Europejskiej.

Kość niezgody

Częścią ostatecznej umowy brexitowej stał się tzw. protokół północnoirlandzki. Zachowuje on Ulster w ramach unijnego wspólnego rynku, a wszelkie kwestie sporne w zakresie handlu rozstrzyga nadal Europejki Trybunał Sprawiedliwości. Takie ustalenia - zdaniem probrytyjskich unionistów - zmieniają status Irlandii Północnej i osłabiają jej pozycję w strukturach Zjednoczonego Królestwa. 

W praktyce oznacza to, że towary przesyłane z Wielkiej Brytanii do Ulsteru - czyli wewnątrz jednego państwa - podlegają kontroli celnej. To tak, jakby handel między Małopolską i Śląskiem obarczony był uciążliwą biurokracją. 

Brytyjski rząd zapowiedział, że zamierza jednostronnie zrezygnować z ustaleń brexitu, które regulują tę kwestię. Jeśli do tego by doszło, Londyn wyszedłby na handlową ścieżkę wojenną z Brukselą.

Opracowanie: