Brytyjskie media ironizują na temat byłego burmistrza Londynu, Borisa Johnsona, który rozpoczął właśnie ogólnonarodową kampanię za opuszczeniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Media i konkurentów Borisa Johnsona zainteresował wybór środka transportu. Johnson zaczął bowiem swą podróż po Wyspach Brytyjskich autobusem niemieckiej konstrukcji produkowanym w Polsce.

Brytyjskie media ironizują na temat byłego burmistrza Londynu, Borisa Johnsona, który rozpoczął właśnie ogólnonarodową kampanię za opuszczeniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Media i konkurentów Borisa Johnsona zainteresował wybór środka transportu. Johnson zaczął bowiem swą podróż po Wyspach Brytyjskich autobusem niemieckiej konstrukcji produkowanym w Polsce.
Boris Johnson w podróży po Wyspach Brytyjskich autobusem niemieckiej konstrukcji produkowanym w Polsce /STR UK /PAP/EPA

Natychmiast tym faktem zainteresowali się działacze konkurencyjnej kampanii, za pozostaniem we Wspólnocie. Wyliczyli byłemu burmistrzowi, że w przypadku Brexitu, taki sam autobus kosztował będzie w Wielkiej Brytanii 56 tysięcy funtów więcej niż obecnie. Taryfa handlowa obowiązująca w krajach Unii Europejskiej pozwala na tańszy zakup podobnych pojazdów wewnątrz wspólnoty.

Boris Johnson musiał przełknąć ten fakt już na samym początku swego politycznego tournée.

Podobnie nie wyszedł mu symboliczny gest związany z Cornish Pastie, tradycyjnym przysmakiem produkowanym w Kornwalii. Johnson chciał napędzić Brytyjczykom strachu, ostrzegając, że jego produkcja może zostać zakazana na Wyspach przez Brukselę. W rzeczywistości, danie to jest przez Unię chronione na takiej samej zasadzie jak szynka parmeńska i szampan - podkreślają rywale z obozu proeuropejskiego.

Do czerwcowego referendum pozostało jeszcze prawie 6 tygodni. Zarówno zwolennicy Brexitu, jak i ich przeciwnicy przekonywać będą Brytyjczyków do swych racji. Rząd Wielkiej Brytanii oficjalnie nawołuje do zagłosowanie na TAK w referendum i pozostania w Unii. Mają temu pomóc wynegocjowane przed premiera Davida Camerona w Brukseli ustępstwa. Komentatorzy zauważają, że wyborca wrzuci głos do urny kierując się rozsądkiem lub instynktem. Pytanie, która z tych wartości przeważy.

(j.)