Wszyscy chcemy silnych przyszłych relacji z Wielką Brytanią, ale zanim przejdziemy do rozmów na ten temat musimy uporządkować przeszłość - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk przed rozpoczęciem sobotniego szczytu w sprawie Brexitu.

Wszyscy chcemy silnych przyszłych relacji z Wielką Brytanią, ale zanim przejdziemy do rozmów na ten temat musimy uporządkować przeszłość - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk przed rozpoczęciem sobotniego szczytu w sprawie Brexitu.
Donald Tusk /JULIEN WARNAND /PAP/EPA

Liderzy 27 krajów UE spotkają się w sobotę po raz pierwszy na formalnym szczycie w okrojonym składzie bez Wielkiej Brytanii, by przyjąć wytyczne do negocjacji związanych z opuszczeniem przez ten kraj UE.

Tusk zwracał uwagę na priorytety dla unijnej "27" w ramach mających się zacząć rokowań dotyczących warunków wyjścia Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty.

Po pierwsze wszyscy chcemy bliskich i silnych przyszłych relacji ze Zjednoczonym Królestwem. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale zanim będziemy dyskutować o przyszłości, musimy uporządkować kwestie dotyczące przeszłości. Zajmiemy się tym z prawdziwą troską - mówił szef Rady Europejskiej.

Jego słowa odzwierciedlają etapowe podejście do negocjacji. UE-27 chce, by rozmowy dotyczące przyszłych relacji z Wielką Brytanią rozpoczęły się dopiero, gdy osiągnięty zostanie "wystarczający postęp" dotyczący kluczowych kwestii.

Pierwsza część rokowań, które rozpoczną się po czerwcowych wyborach w Zjednoczonym Królestwie, ma dotyczyć gwarancji praw dla obywateli UE mieszkających na Wyspach i Brytyjczyków na kontynencie, rozliczeń finansowych oraz granicy między Irlandią i Irlandią Północną.

Potrzebujemy solidnych gwarancji dla wszystkich obywateli i ich rodzin, którzy po obu stronach będą dotknięci Brexitem. To musi być pierwszy priorytet dla UE i Zjednoczonego Królestwa. Komisja już przygotowała precyzyjną i detaliczną listę praw obywateli, które chcemy chronić - zaznaczył Tusk.

Szef Rady Europejskiej zwracał uwagę, że "27" musi pozostać zjednoczona. Tylko wówczas będziemy w stanie zakończyć negocjacje, co oznacza, że nasza jedność jest również w interesie Wielkiej Brytanii. Jak dotychczas czuję silne wsparcie ze strony wszystkich unijnych instytucji, włączając Parlament Europejski, jak również wszystkich 27 państw członkowskich. Wiem, że to coś unikalnego, ale jestem pewien, że to się nie zmieni - zaznaczył Tusk.

Rozmowy na tematy, które mają być rozwiązane w pierwszym etapie negocjacji, nie będą proste. Po pierwsze wieloletni budżet unijny kończy się w 2020 r., ale rozliczenia zobowiązań zawartych w jego ramach sięgać będą nawet 2023 r. Tymczasem wyjście Wielkiej Brytanii z UE planowane jest na marzec 2019 roku.

"27" w tej sprawie jest zgodna, bo ani płatnicy netto do unijnej kasy nie wyobrażają sobie, że będą musieli płacić więcej w ramach trwającej perspektywy finansowej, ani odbiorcy środków z kasy UE nie wyobrażają sobie, że dostaną mniej. Z kolei Londyn nie ma ochoty na płacenie do wspólnej kasy już po wyjściu z UE. Pieniądze, o jakich mowa w tym kontekście, nie są małe - nieoficjalnie mówi się o kwocie 60 mld euro.

W drugiej kluczowej kwestii też zanosi się na spór na linii Bruksela-Londyn. UE chce, by Wielka Brytania gwarantowała prawa obywateli, łącznie z nabywaniem prawa pobytu, aż do czasu wyjścia z "28". Takie podejście oznaczałoby, że Polak, który jeszcze 28 marca 2019 r., czyli dzień przed wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, przeniesie się na Wyspy, mógłby w ciągu pięciu lat nabyć prawo pobytu (wytyczne nie zapominają też o członkach rodzin).

Może być to trudne do zaakceptowania przez Wielką Brytanię, bo odzyskanie kontroli nad migracją i granicami było jednym z głównych postulatów orędowników Brexitu.

Po tym jak szefowie państw i rządów przyjmą wytyczne, Komisja Europejska trzeciego maja przedstawi propozycje mandatu negocjacyjnego. Ma on zostać przyjęty przez unijnych ministrów ds. europejskich 22 maja. Same negocjacje mają ruszyć dopiero po wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii, które obędą się 8 czerwca.

(az)