​Federacja skupiająca brytyjskie firmy średniej wielkości apeluje do rządu o utrzymanie po Brexicie napływu pracowników z Unii Europejskiej. Sporządzony na jej zlecenie raport wskazuje, że 1/5 jej członków polega na sile roboczej z Europy.

Federacja w pełni akceptuje wynik referendum, ale postanowiła zaapelować do rządu o wprowadzenie okresu przejściowego, w którym nawet po Brexicie obywatele z Unii Europejskiej nadal mogliby pracować na Wyspach. To mogą być księgowi, menadżerowie biur lub hydraulicy. Chodzi o ludzi średnio wykwalifikowanych, którzy są dla nas niezmiernie pożyteczni - mówi przewodniczący federacji Mark Cherry.

Jak podkreśla Cherry, obecnie w Wielkiej Brytanii jest prawie 750 tys. wolnych miejsc pracy w zawodach, których Brytyjczycy z reguły nie chcą wykonywać. Zamknięcie granic dla obywateli Unii Europejskiej jeszcze bardziej skomplikowałoby tę sytuacje.

Jednym ze sposobów złagodzenia skutków Brexitu byłoby zatem wprowadzenie wiz krótkoterminowych. Wydawane byłyby na okres 2 lat i niemożliwe do przedłużenia. To propozycja przedstawiona przez Immigration Watch, organizację monitorującą poziom imigracji na Wyspach.

Pomysł zakłada także wprowadzenie obciążeń finansowych dla firm zatrudniających Europejczyków. Musiałyby one płacić 1000 funtów rocznie za każdego pracownika. W drugim roku zatrudnienia suma ta wzrosłaby do 2 tysięcy, a w trzecim do 3. Byłby to sposób kontrolowania imigracji po Brexicie  poprzez zwiększenie obciążeń finansowych nakładanych na firmy zatrudniające Europejczyków.

Miałaby temu towarzyszyć jednoczesna akcja szkolenia Brytyjczyków, którzy podczas okresu przejściowego stopniowo zastępowaliby siłę roboczą z Unii Europejskiej.

(łł)