"Trudno powiedzieć, że Boże Narodzenie to rzeczywiście Boże Narodzenie. Daty narodzenia Jezusa Chrystusa nie mamy" - mówi ks. dr Marcin Wysocki, Katedra Patrologii Greckiej i Łacińskiej KUL. "W kulturze żydowskiej, w której narodził się przecież Jezus Chrystus, data narodzin nie była niczym chwalebnym" - zauważa.

Krzysztof Kot: Kiedy urodził się Jezus Chrystus?

Ks. dr Marcin Wysocki: Nie jest to oczywiste i trudno powiedzieć, że Boże Narodzenie to rzeczywiście Boże Narodzenie. Ponieważ dobrze wiemy, że daty narodzenia Pana Jezusa, Jezusa Chrystusa nie mamy. Ewangelie przekazują nam tylko fakt narodzin Jezusa Chrystusa w Betlejem w stajence, w grocie jakiejś, w żłóbku.

U nas zwanym stajenką.

U nas zwanym stajenką - i tyle. Dopiero z biegiem czasu, szczególnie po odzyskaniu przez Kościół statusu religii wolnej, dozwolonej w cesarstwie, zaczęto poszukiwać tego dnia, w którym można by było celebrować ważny dla chrześcijaństwa moment narodzenia Jezusa Chrystusa.

Dlaczego to jest 25 grudnia?


Analogicznie jak święta Wielkiej Nocy są na przesileniu wiosennym, podobnie i Boże Narodzenia zostało umiejscowione na przesileniu zimowym. W kalendarzu rzymskim to przesilenie zimowe miało swoją stałą datę, właśnie 25 grudnia. Czyli wtedy, kiedy dzień dochodzi do swojego minimum długości, kiedy ta ciemność jest największa.

Oto narodził się ten, który przyniósł światło.

Dokładnie! Światłość dla Ziemi, światłość dla świata, światłość z wysokości. Narodził się, przynosi światu światłość i stąd tutaj to święto. Oczywiście były poszukiwania różnych dat. Początkowo nawet świętowano razem i Wielkanoc, i Boże Narodzenie. Dopiero później, właśnie w IV wieku, nastąpiło rozłączenie tych dwóch świąt. Na to miały wpływ różne czynniki. Na pewno chęć upamiętnienia narodzin Chrystusa, ale też odkrycia, których dokonała cesarzowa Helena, matka cesarza Konstantyna, właśnie w Ziemi Świętej w Betlejem, gdzie odkryła grotę, gdzie wybudowano bazylikę i to wiązało się też z tym, aby to święto upamiętnić. Aby te narodziny, jakoś dla ludzi „zwizualizować”.

Nie ma wątpliwości, że to Betlejem?

Wiemy, że to Betlejem, tak jest.

I nie w stajence, tylko w grocie?

W II wieku Justyn męczennik, który pochodził z terenu Palestyny, pisał, że w pobliżu Betlejem znajduje się grota, która jest uznawana za miejsce narodzin Jezusa Chrystusa. W kulturze żydowskiej, w której narodził się przecież Jezus Chrystus, data narodzin nie była niczym chwalebnym. Wprost odwrotnie. Człowiek przychodził na świat jako grzeszny, nieczysty. W związku z tym nikt nie pamiętał daty narodzin. Mało kto wiedział, kiedy się dokładnie narodził. Ważniejsze były inne momenty w życiu. To kultura rzymska, w której później zrodziło się właśnie Święto Bożego Narodzenia, położyła większy nacisk na narodziny. To przecież w Rzymie świętowano uroczyście narodziny cesarzy, imperatorów. Wtedy właśnie z okazji narodzin, urodzin kolejnych cesarzy wyprawiano igrzyska, wtedy rozdawano prezenty i tu też sięgają korzenie współczesnego świętowania Bożego Narodzenia.

Ale przecież Żydów rodzących się na tamtych ziemiach rejestrowano, były robione spisy ludności. Mimo to nie zachowały się żadne dokumenty?

Był spis ludności, ale nie chodziło o to, kiedy się ktoś urodził, tylko fakt, że istniał, że był.

Czyli nie jesteśmy w stanie na podstawie żadnych dokumentów tego wywnioskować?

Proszę pamiętać, że mówimy o okresie 2 tys. lat temu, kiedy nie wszyscy potrafili pisać. Jeżeli chodzi o spisy - proszę sięgnąć do ewangelii. Co mamy? Genealogię Jezusa Chrystusa, gdzie jest powiedziane -  ten był ojcem tego, ten był ojcem tego, liczba pokoleń. To było najważniejsze. Kto w jakim pokoleniu się urodził, kto był ojcem kogo. A którego dnia się ktoś narodził, to w kulturze żydowskiej nie było istotne. Odwrotnie było w kulturze rzymskiej. Ale tam jakiś mały człowieczek, który narodził się w dalekiej Palestynie, nie był najważniejszy.

Czyli nawet nie mamy zapisu, że to było np. zimą?

Nie, nigdzie nie ma. Dla nas oczywiście najbardziej miarodajne są ewangelie, które podają miejsce narodzenia. Znamy cudowne wydarzenia, ale jeżeli chodzi o ewangelię zapis historyczny nie był najważniejszy. Ważny był zapis religijny, jakie to wydarzenie ma znaczenia dla uczniów Jezusa Chrystusa, dla chrześcijan, dla tych, którzy postępują za Chrystusem.

Gwiazda, królowie - to są bardzo szczegółowe opisy, które pozwalają nam sobie wyobrazić, jak to wszystko mniej więcej wyglądało.

Jeżeli wejdziemy głębiej w te opisy, na które pan się powołuje, to niosą ze sobą więcej problemów. Nie wiadomo dokładnie, co to była za gwiazda. W tej chwili naukowcy głowią się, czy to była jakaś koniunkcja Jowisza z Saturnem, czy to było coś innego. Następny problem - pan wspomniał o królach. Niekoniecznie królowie - ewangelia mówi o magach, którzy przyszli ze wschodu. Co to znaczy, że ze wschodu? Persja? Czy jakieś inne krainy? Nie wiadomo. Prawdopodobnie byli to jacyś uczeni, magowie właśnie. Także czegokolwiek byśmy nie dotknęli, jeżeli chodzi o Święta Bożego Narodzenia tak na prawdę za każdym razem obijamy się o wielką tajemnicę. Bóg staje się człowiekiem. W jaki sposób? To tylko Bóg wie, Bóg jest tylko w stanie to sprawić.

Czyli po prostu umówmy się, że to dzisiaj?

Zgodnie z przyjętą od IV wieku tradycją, umówmy się, że dzisiaj i tym się cieszmy.