Planety Wenus i Jowisz to tegoroczne "pierwsze gwiazdki". Na niebie pojawią się kilkanaście minut po piętnastej. Będzie można je zobaczyć, ale pod warunkiem, że nie przeszkodzą nam chmury bądź mgła.

Pojawienie się na niebie "pierwszej gwiazdki" to w wielu polskich domach moment, kiedy zasiada się do uroczystej kolacji wigilijnej. Astronomowie radzą, by - jeśli pozwolą na to warunki pogodowe - tuż po zachodzie słońca wypatrywać gwiazdki na południowym zachodzie lub południowym wschodzie.

Pierwszym obiektem, który po zachodzie słońca będzie nam towarzyszył nad zachodnim horyzontem, jest najjaśniejszy obiekt po słońcu i księżycu, jakim jest planeta Wenus, zwana gwiazdą wieczorną - wyjaśnia astronom z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Jacek Czakański.

Przez ostatnie trzy miesiące Wenus nie była widoczna, znajdując się bardzo blisko słońca. Tej planety nie można teraz nie dostrzec. Nie widać jej od razu, gdy słońce schowa się za horyzont. Na pewno będzie jedną z pierwszych gwiazd, wyłaniającą się z ciemniejącego błękitu dnia. Świecić będzie dość krótko - godzinę później zgaśnie i zniknie.

Ci, którzy z okna swojego mieszkania nie zobaczą południowego zachodu, mogą szukać "pierwszej gwiazdki" patrząc na południowy wschód. Tam krótko po zmroku pojawi się czwarta pod względem jasności planeta - Jowisz, który od jakiegoś czasu widoczny jest praktycznie przez całą noc. Odbija nieco mniej światła niż Wenus, więc pojawia się nieco później - 30-40 minut po zachodzie słońca.

Zimowe niebo sprzyja obserwacji gwiazd - widać ich więcej niż w innych porach roku.