Długą i bardzo dosadną refleksją Mike Tyson skwitował pytanie, czy planuje powrót na ring. "Zakończyłem karierę boks jest do kitu" - powiedział słynny przed laty bokser na konferencji prasowej w Warszawie. Tyson postanowił podreperować budżet podpisując kontrakt z firmą produkującą napój energetyczny. Oprócz Warszawy, "Bestia" zawita też do Krakowa, bo - jak stwierdził - chce obejrzeć trochę starożytności.

Tyson przyjechał do polski razem z żoną, dziećmi i teściową. Nie wiadomo, ile wziął za reklamę, ale na konferencji z dziennikarzami wyglądał na bardzo wyluzowanego i zadowolonego. Twierdzi, że proponowano mu 200 milionów dolarów za to, żeby znów boksował. Odpowiedź brzmi: nie. Na pewno nie wrócę do boksowania. Byłoby obrzydliwe, gdyby kibice zobaczyli mnie i mój brzuch wystający zza spodenek - powiedział Tyson.

Pieniądze? Jakie pieniądze, wszystko rozpieprzyłem

Legendarny pięściarz nie ukrywa, że w ringu zarobił fortunę, ale pieniądze stracił. Byłem dobrym zawodnikiem, ale nie byłem dobrym finansistą. Bawiłem się, nie dbałem o pieniądze. Nie mam obsesji na ich punkcie. Wszystko rozpieprzyłem- wyjaśnił. Pytany, czy spokorniał i uspokoił się odpowiedział, że od kiedy rzucił boks bardzo się zmienił. Sporo czasu poświęca najbliższym - żonie i dzieciom. W życiu zdecydowanie najwięcej kłopotów miałem z powodu kobiet (Tyson był w więzieniu za gwałt - PAP), bo one przypominały mi o kolejnych moich życiowych problemach - tłumaczył. Chcę żyć w spokoju, prowadzić pozytywny tryb życia, odrzucić negatywną stronę. Chcę oddawać cześć Bogu. Być może ja w ogóle nie obchodzę Boga, ale chciałbym wieść lepsze życie, niż przez ostatnie 20 lat. Ale żadnych konkretnych planów na kolejne lata nie mam. Niczego też bym z życia nie wymazywał, niczego bym nie zmieniał, nawet gdybym mógł. Bóg przeznaczył każdemu z nas los i trzeba sobie z nim radzić. A może znalazłbym się w takiej sytuacji, że zostałbym wcześniej zabity? - mówił Tyson.

Były pięściarz zamienił ring na konsolę do gier. Kiedy czasami chce komuś przyłożyć, bierze joystick i włącza telewizor. Od paru lat wolny czas spędzam grając w gry komputerowe, mam fajną grę o... Mike'u Tysonie - opowiadał były zawodnik. Tyson nie ma też zamiaru zostać trenerem. Boks, jak wiele razy powtórzył, to zamknięty rozdział w jego życiu.

Znam Gołotę i Adamka

Mike Tyson w 2000 roku walczył z Andrzejem Gołotą. Pamiętam tę walkę, miałem trochę kłopotów, bo wykryto w moim organizmie marihuanę. Właściwie nie ma o czym mówić, bo pojedynek trwał bardzo krótko. Z polskich pięściarzy znam też Tomasza Adamka. Nawet nie widziałem, że będzie walczył teraz z Eddiem Chambersem. Tak naprawdę nie interesuję się za bardzo obecnym pięściarstwem, zajmuję się innymi sprawami - powiedział. Tyson skomentował również pomysł możliwej potyczki Gołoty z Riddickiem Bowe (USA) w tzw. wrestlingu.

Dlaczego nie, wspaniały pomysł. Ja na pewno się nie dołączę, za dużo narkotyków w przeszłości przyjmowałem, zbyt dużo walk stoczyłem i dużo zdrowia mnie to kosztowało. Powtarzam, że nie brakuje mi boksu. Naprawdę ciosy rywala odczuwa się i wizyty w szpitalu nie są żadną przyjemnością. Oczywiście, jak byłem młody, to boks był wielką zabawą - tłumaczył.

Tyson zostanie w Polsce przynajmniej do poniedziałku. Odwiedzi również Kraków, bo jest wczoraj podkreślał, niewiele zdążył jeszcze zobaczyć. Obejrzę trochę starożytności. Kto tu rządził przed Chrystusem? Rzymianie, czy coś? - rzucił do dziennikarzy na koniec konferencji.