"Jestem przygotowany na wojnę" - zapewnia Tomasz Adamek. "Góral" 10 września skrzyżuje rękawice we Wrocławiu z Witalijem Kliczką. Stawką tej walki będzie pas WBC. Zawodnik w czwartek przyleciał do Polski. "Teraz jest czas na odpoczynek. Przestawiam się czasowo. Po przylocie z USA jestem jeszcze nieco śpiący" - przyznał.

Zawsze tak samo się przygotowuje. Nie wolno nic zmieniać przed najważniejszymi walkami, bo to nie wychodzi na dobre. Stary system: ciężka praca przez 10 i pół tygodnia. Jestem przygotowany na wojnę! - podkreślił Polak. Zrobię wszystko by wygrać. Trzeba być w ringu bardzo mądrym. Jeśli nie będziesz myślał - nie będziesz mistrzem - wyznał.

Na trybunach stadionu Wrocławiu zasiądzie komplet widzów, ponad 40 tysięcy. Sportowiec liczy na ich doping. Doping jest zawsze potrzebny, bo czujesz, że walczysz u siebie, że masz kibiców. Cieszę się, że stadion jest wyprzedany. To pokazuje całej Polsce, że można zgromadzić tylu kibiców, jeśli walczy się jak wojownik w każdej walce oddając serce, a przy tym jest się normalnym, a takim staram się zawsze być. To dodaje skrzydeł, choć samym rykiem się nie wygra pojedynku. Trzeba walczyć. To jest ring. Kibice są potrzebni! Dziękuję, że są. Gdyby ich nie było na stadionie, jaki sens miałaby ta walka? To kibice dają show - mówił.

Adamek potwierdził, że w kontrakcie znalazł się jednak zapis, że jeśli wygra z Witalijem Kliczką, w następnej kolejności stanie w ringu przeciw jego bratu - Władymirowi.