Pięć milionów dolarów zarobi Amerykanin Timothy Bradley za walkę z gwiazdą zawodowych ringów Mannym Pacquiao. Pojedynek zaplanowano 9 czerwca w Las Vegas. Na konto Filipińczyka wpłynie suma kilka razy większa.

28-letni Bradley jest mistrzem świata WBO w wadze junior półśredniej. Stawką pojedynku będzie pas tej samej federacji, jednak w kategorii półśredniej, należący teraz do Pacquiao. Pięściarz z Kalifornii, nazywany "Pustynną burzą", jest niepokonany w gronie profesjonalistów (bilans 28-0).

Z kolei Pacquiao, do tej pory wygrał 54 walki, trzy przegrał (ostatnio w 2005 roku), a dwie zremisował.

Kontrakt na walę Pacquiao-Bradley oddala spotkanie Filipińczyka z innym amerykańskim zawodnikiem Floydem Mayweatherem Jr. Mówi się o nich, że należą do najlepszych bokserów świata bez podziału na wagi. Mayweather zaplanował na 5 maja walkę z Portorykańczykiem Miguelem Cotto. Z kolei 1 czerwca musi pojawić się w więzieniu, żeby odbyć trzymiesięczny wyrok za znęcanie się nad byłą przyjaciółką.

Pacquiao bardzo poważnie traktuje potyczkę z Bradleyem i zapowiada, że teraz skoncentruje się tylko na boksie. 33-letni "PacMan" sprzedał swe udziały w nocnym klubie i kasynie w Manili, bo chce się wycofać z biznesu. Chcę być ambasadorem dobrej woli w kościele katolickim - stwierdził.

Na temat walki z Bradleyem powiedział: "On bardzo fauluje, uderza głową i łokciami". Na ripostę długo nie trzeba było czekać. "Nasza walka nie będzie dla Pacquiao spacerkiem po parku. Jestem młodszy, silniejszy i szybszy od Meksykanina Juana Manuela Marqueza, z którym miał niedawno problemy" - odpowiedział Amerykanin.