"My już nie możemy milczeć, pozostała nam minuta krzyku" - mówiła o sytuacji na Białorusi polsko-białoruska aktywistka Jana Shostak. Artystka chcąc zwrócić uwagę na skale dramatu, jaki rozgrywa się za naszą wschodnią granicą, podczas konferencji krzyczała do mikrofonów mediów. Współzałożyciel opozycyjnego białoruskiego portalu Nexta Sciapan Puciła zdradził, że po wczorajszym zatrzymaniu Ramana Pratasiewicza dostał pogróżki, że będzie następny. "Dostałem informację, że będę kolejną osobą, którą reżim sprowadzi na Białoruś i która będzie odpowiadać niby według prawa, ale pamiętamy cytat Łukaszenki, że 'czasami nie ma czasu na prawo'".

Przemowa Jany Shostak zaczyna się w 13. minucie spotkania.

W niedzielę pod pretekstem zagrożenia bombowego Białoruś zmusiła do lądowania na lotnisku w Mińsku samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Doszło wówczas do zatrzymania lecącego w nim opozycyjnego aktywisty Ramana Pratasiewicza, który żyje na emigracji. Jeden z autorów prowadzonego na Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, którego działanie władze uznały za ekstremizm, poszukiwany był listem gończym przez białoruskie organy ścigania.

Konferencje dotyczącą sytuacji na Białorusi razem z białoruskimi zawodnikami zorganizował Robert Biedroń. Biedroń alarmował, że istnieje duże zagrożenie dla życia Pratasiewicza, ponieważ jest on ścigany przez reżim białoruski i wpisany na listę osób oskarżanych o akty terroryzmu. A - jak przypomniał - Białoruś jest jedynym krajem w Europie, gdzie obowiązuje kara śmierci. Cała wspólnota międzynarodowa musi stanąć w obronie Ramana Pratasiewicza, któremu grozi realnie dzisiaj kara śmierci - apelował Biedroń.

Chciałbym w imieniu PE, wszystkich moich koleżanek i kolegów z PE zaapelować, żebyśmy zrobili wszystko, żeby uwolnić Ramana Pratasiewicza, żebyśmy doprowadzili do tego, żeby został objęty także ochroną całej unijnej dyplomacji i poszczególnych państw UE. Apelujemy o to, żeby polscy i inni dyplomaci krajów unijnych byli na wszystkich etapach postępowania w sprawie Ramana Pratasiewicza - podkreślił Biedroń.

Sygnał o pomoc


Głos zabrała też polsko-białoruska aktywistka, artystka Jana Shostak. Nie bez przypadku jestem tutaj tak jak jestem - cała roztrzepana, w brudnej biało-czerwono-białej sukience, bo właśnie tak do cna zmęczeni jesteśmy my wszyscy i prosimy o wsparcie, realne wsparcie od Unii Europejskiej - apelowała Shostak.

Podkreślała strach jaki towarzyszy Białorusinom mieszkającym w swoim kraju. Społeczeństwo jest na tyle zastraszone, że boi się zmienić zdjęcie na Facebooku, boi się rozmawiać ze swoimi rodzinami o tym, co się dzieje, wszyscy się znajdują w emocjonalnym rollercoasterze - powiedziała Shostak.

Musimy wysyłać teraz znak, sygnał o pomoc - SOS, koniec milczenia. Chcemy wsparcia, bo inaczej te osoby, które znajdują się teraz w Białorusi, reżim ich po prostu zabije. My już nie możemy milczeć i wszystko co nam pozostaje to minuta krzyku - podkreśliła Shostak. Po czym wzniosła krzyk unosząc na głowa biało-czerwono-biały napis SOS.


Prezes fundacji Dom Białoruski Aleś Zarembiuk dodał, że białoruska opozycja "prawie 10 miesięcy czeka na zdecydowane czyny Unii Europejskiej i Zachodu". Jesteśmy bardzo wdzięczni polskiemu narodowi, który bardzo solidarnie wspierał nas przez te prawie 10 miesięcy, wspierał, wspiera i będzie wspierać. Dziękujemy polskiemu rządowi, polskim partiom politycznym, które ponadpolitycznie stały w obronie białoruskiego społeczeństwa - mówił Zarembiuk.

9,5 miliona Białorusinów jest teraz zakładnikami, ale to nie znaczy, że my już leżymy, jesteśmy na podłodze i czekamy, że tylko Unia i Zachód nas uratuje. Potrzebujemy wsparcia, żeby nadal działać i się sprzeciwiać. Mimo braku wsparcia kontynuowane są akcje partyzanckie, codziennie wywieszane są flagi mimo bezprecedensowej fali represji - dodał.

"Jesteśmy rozczarowani"

Oczekujemy tego wsparcia bardzo długo. Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, że po prawie 10 miesiącach żadnej pomocy ze strony Unii Europejskiej nie ma. Po dniu wczorajszym to nie jest tylko nasz problem. Wszyscy przez prawie 27 lat myślą: a ci Białorusini, którzy leżą, którzy śpią. Nie śpią, obudziliśmy się, potrzebujemy teraz wsparcia i strategicznej koalicji międzynarodowej póki nie zwyciężymy. Póki Białoruś nie będzie prawdziwym, przewidywalnym, europejskim partnerem dla wszystkich, przede wszystkim naszych sąsiadów - podkreślił prezes fundacji Dom Białoruski. 

Z współzałożyciel opozycyjnego białoruskiego portalu Nexta Sciapan Puciła mówił, że od wczoraj otrzymał setki pogróżek od reżimu. Jak dodał, obawia się o swoje życie, ale musi kontynuować to, co robił z Ramanem Pratasiewiczem. To jest sprawa naszego życia, ponieważ chcemy mieć wolny i niepodległy kraj. Jesteśmy uważani za jednych z największych wrogów na Białorusi, byliśmy z Ramanem uznani jako pierwsi za osoby, które są związane z terroryzmem. Na Białorusi za to grozi kara śmierci - zaznaczył Puciła.

Alarmował, że sytuacja na Białorusi jest straszna, a skala represji jest "maksymalna w historii niezależnej Białorusi". Ostatnie wydarzenia mogą świadczyć tylko o tym, że reżim nie ma żadnych granic i będzie robił wszystko, żeby ludzie bali się nie tylko coś powiedzieć przeciw reżimowi, ale nawet spojrzeć w zły sposób w jego stronę. Ale będziemy kontynuować walkę, bo nie mamy innego wyjścia i innych możliwości - powiedział.