​W Mińsku zatrzymano pracownika Mińskiej Fabryki Traktorów Kołowych po tym, jak wdał się w sprzeczkę z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką. Całość została nagrana i umieszczona w sieci m.in. przez opozycyjny portal TUT.by. Na filmie widać, jak prezydent grozi robotnikowi.

Alaksandr Łukaszenka odwiedził w poniedziałek 17 sierpnia mińską fabrykę, w której robotnicy strajkują w sprzeciwie wobec nieuczciwych wyborów prezydenckich i brutalności służb. Jak relacjonuje "Nasza Niwa", Łukaszence towarzyszyło ponad 250 strażników.

Dialogu między robotnikami a prezydentem jednak nie było. Łukaszenka wygłosił do nich przemówienie, po czym postanowił opuścić teren fabryki. Robotnicy stali długo w upale, czekając na wizytę głowy państwa. Zaczęli więc skandować "odejdź".

Jeden z robotników - Andrej Sudam - krzyknął w kierunku prezydenta "zastrzel się". Wtedy wyraźnie rozzłoszczony Łukaszenka, w otoczeniu swojej świty, podszedł do pracownika fabryki.

Stój spokojnie, nie martw się, nie pobiję cię. To nie w moim interesie. Ale jeśli mnie sprowokujesz, to rozprawię się z tobą okrutnie. Dlatego bądź mężczyzną, jest was tłum, ja jestem sam. Odłóż telefon - powiedział Łukaszenka.

Jakiś czas później Sudam został zatrzymany. Mężczyzna został zabrany do rejonowego wydziału spraw wewnętrznych, a następnie wypuszczony. Nie chciał jednak komentować sprawy.

Według danych Centralnej Komisji Wyborczej, wybory prezydenckie na Białorusi wygrał Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów. Na jego główną rywalkę miało zagłosować 10,12 proc. Białorusini zarzucają jednak Łukaszence sfałszowanie wyborów, co przerodziło się w falę protestów. Manifestujący domagają się odejścia Łukaszenki i przeprowadzenia nowych wyborów.