Zasługi Jana Pawła II w przyczynieniu się do upadku komunizmu w Polsce są bardzo duże, ale nie należy z tym przesadzać - powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica" Lech Wałęsa. Papież nie pokonał komunizmu, wykonał tylko swą pracę duszpasterską, a my wykorzystaliśmy tę pracę dla naszej walki - stwierdził.

Komunizm kierował się prostą filozofią: nie pozwolić na to, by się połączyli, by się zorganizowali. A papież nas zorganizował. Dla modlitwy, nie dla walki - powiedział Wałęsa, dodając, że wystarczyło, żebyśmy zobaczyli, ilu nas jest, i zastanowili się. To przebudzenie popchnęło naród polski do tego, że pozwolił się prowadzić przez małe organizacje opozycyjne. Bez niego nigdy nie zdołalibyśmy się zorganizować, nie wygralibyśmy.

Mówiąc, że Jan Paweł II "wykonał tylko swą pracę duszpasterską, a my wykorzystaliśmy tę pracę dla naszej walki", Wałęsa wyjaśnił: Dowód? Na Kubie zgromadził jeszcze więcej ludzi na placu, ale tam nikt nie zdołał przemienić słowa w czyn.

Na pytanie, co by było, gdyby kardynał Karol Wojtyła nie został papieżem, były prezydent odparł: Musielibyśmy walczyć znacznie, znacznie dłużej. Pewnego dnia komunizm i tak by upadł, ale mogłoby to się skończyć rozlewem krwi (…) Dzięki Ojcu Świętemu powstaliśmy z wiarą i moralnością, pozostaliśmy wierni idei pokojowej walki. Inaczej nie dalibyśmy rady. Bardzo wiele zawdzięczamy papieżowi, ale nie przesadzajmy. Mógł rzucać słowa na wiatr. Chodziło o to, by przekuć jego słowo w czyn i zwycięstwo.

Wałęsa stwierdził, że nawet gdyby Jan Paweł II jeszcze żył, to Polska i tak by się zlaicyzowała: Nie mógłby nic zrobić w tej sprawie.