"Potrzebne jest jasne wdrożenie orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości - trzeba wstrzymać procedury dyscyplinarne wobec sędziów, a potem przyjrzymy się nowym przepisom, gdy zostaną nam przedstawione” - powiedział komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders. Polityk wyjaśnia w odpowiedzi na pytania RMF FM, co powinny zrobić polskie władze, żeby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

Likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w czasie dzisiejszej debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Szef rządu odniósł się także do zarzutów, że w Polsce "wyroki sądowe są pisane na polityczne życzenie". Proszę mi pokazać jeden taki wyrok, jeden, który był napisany na polityczne życzenie, a ja mogę państwu powiedzieć, że koledzy wasi z Platformy Obywatelskiej, czyli z partii EPP właśnie odpowiadają za taki grzech, bo słynna jest sprawa z rządów pana Tuska, kiedy został wykonany telefon do sędziego sądu okręgowego, który w taki sposób zareagował na ten telefon, żeby napisać ten wyrok de facto na życzenie - mówił.

Sprawę skomentował Didier Reynders, unijny komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości. Jasno zadeklarował, że sama zapowiedź likwidacji spornej Izby nie wpłynie na decyzję Komisji Europejskiej ws. wypłaty pieniędzy dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Potrzebne jest jasne wdrożenie orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości - trzeba wstrzymać procedury dyscyplinarne wobec sędziów, a potem przyjrzymy się nowym przepisom, gdy zostaną nam przedstawione - skomentował.

W Luxemburgu odbyło się posiedzenie ministrów UE ds. europejskich, którzy dyskutowali między innymi o sprawie budzącego w UE kontrowersje wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Reynders poinformował, że KE otrzymała szerokie poparcie krajów członkowskich UE dla swoich działań w związku z wyrokiem polskiego TK. Jak się wyraził "z wyjątkiem jednego, dwóch krajów". Wsparcie to było dosyć mocne, jeżeli chodzi o konieczność działania - powiedział RMF FM Didier Reynders.

To oznacza, zdaniem dyplomatów, że sprawa Polski może trafić na rozpoczynający się we czwartek szczyt UE. Jest kilka krajów, które będą do tego dążyć - ujawnił unijny dyplomata. Wspomniały o tym minister Holandii i Szwecji.

O jakie działania chodzi? Reynders powiedział, że KE zamierza w najbliższym czasie (prawdopodobnie do końca miesiąca - przyp. RMF) uruchomić mechanizm warunkowości (chodzi o wysłanie m.in. do Polski pierwszych listów z wytknięciem problemów praworządności, które mają wpływ na unijny budżet), może także rozpocząć wobec Polski procedurę o naruszenie unijnego prawa i poszerzyć procedurę art. 7. Traktatu UE.  

Podczas posiedzenia unijnych ministrów wspólne stanowisko przedstawiły kraje Beneluksu. Domagały się wobec Polski  "zdecydowanych" i "szybkich" działań, włącznie z wstrzymywaniem Krajowego Planu Odbudowy. Po tym wystąpieniu wiele krajów mówiło, że zgadza się z "przedmówcą". W sumie zabrało głos 21 państw.

Niemcy i Francja odrzuciły argumenty Polski, że w ich krajach sądy konstytucyjne wydały podobne wyroki co polski TK. Większość krajów uznała, że polski TK przekroczył czerwoną linię i trzeba podjąć działania - przekazał RMF FM unijny dyplomanta. 

Spór na tle Izby Dyscyplinarnej

Komisja Europejska jeszcze we wrześniu wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o kary finansowe dla Polski za niewykonanie postanowienia wiceprezes unijnego trybunału o natychmiastowym zamrożeniu działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Wyrok TSUE z lipca nakazał Polsce natychmiastowe zawieszenie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, powołanej do prowadzenia postępowań o charakterze dyscyplinarnym wobec sędziów i prokuratorów.

Z kolei Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis Traktatu o UE, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z polską konstytucją

Debata w PE. "Trybunał Konstytucyjny przykłada siekierę do korzeni jedności UE"

Ponad 4 godziny trwała w Parlamencie Europejskim debata o "kryzysie praworządności w Polsce i prymacie unijnego prawa".

Szefowa KE Ursula von der Leyen podkreśliła, że KE nie pozwoli na to, by naruszone zostały wartości UE. "W UE jest nasze miejsce, nigdzie się z niego nie wybieramy; patrzymy na to, co możemy dać Unii" - zapewnił w PE premier Mateusz Morawiecki. 

Debata została zorganizowana w Parlamencie Europejskim w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 7 października w sprawie wyższości konstytucji nad prawem unijnym. TK po rozpoznaniu wniosku premiera, uznał, że przepis Traktatu o UE w zakresie, w jakim przyznaje sądom krajowym kompetencje do pomijania w procesie orzekania przepisów konstytucji oraz orzekania na podstawie przepisów nieobowiązujących (uchylonych przez Sejm lub uznanych przez TK za niekonstytucyjne), jest niezgodny z konstytucją.

Za niekonstytucyjne uznane zostały również przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności aktu powołania sędziego przez prezydenta, kontroli legalności uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów, a także dające kompetencje do stwierdzania przez sąd krajowy wadliwości procesu nominacji sędziego, a w efekcie odmowy uznania za sędziego osoby powołanej na ten urząd zgodnie z konstytucja. Trybunał stwierdził też niekonstytucyjność przepisów prawa unijnego w zakresie, w jakim organy UE działają poza granicami kompetencji przekazanych wspólnocie przez Polskę w traktatach.

RELACJA Z DEBATY: Debata w PE. Ważą się losy miliardów euro dla Polski

Opracowanie: