Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces o ochronę dóbr osobistych, który I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka wytoczyli Stanisławowi Piotrowiczowi. Chodzi o jego słowa o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami". Wyrok zostanie ogłoszony 2 stycznia.

W sierpniu zeszłego roku podczas obrad Rady, na których KRS miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz powiedział wówczas, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".

Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła prezes Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagają się od niego przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na konto Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.

Stanisław Piotrowicz nie przybył dziś do sądu. Podczas rozprawy reprezentuje go adwokat Marek Markiewicz. Piotrowicz w ubiegłym tygodniu złożył do sądu pismo, w którym chciał odroczenia rozprawy. Powoływał się przy tym na fakt, że został wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i oczekuje na ślubowanie.

Sędzia Agnieszka Rafałko uznała jednak, że Stanisław Piotrowicz nie sprawuje obecnie żadnych czynności urzędowych, które uzasadniałyby jego nieobecność i odroczenie rozprawy.

Gersdorf: Polityk pozwolił sobie na stwierdzenie, że orzekają złodzieje w Sądzie Najwyższym

I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf powiedziała przed sądem, że wypowiedź Stanisława Piotrowicza o "sędziach, którzy są złodziejami" odebrała "jako policzek w twarz moją i wszystkich sędziów Sądu Najwyższego". Ja byłam tą wypowiedzią zbulwersowana - zaznaczyła.

Pierwsza prezes SN powiedziała też, że wypowiedzią Piotrowicza poczuła się urażona osobiście, co do godności zawodowej i sprawowanego urzędu. Moja cześć została mi zabrana, moje dzieci będą mogły mówić, że ja jestem złodziejką, moi uczniowi będą mnie się pytać, czy jestem złodziejką. Ludzie na ulicy będą mieli możliwość pytać mnie, ile się nakradłam. Tak się zresztą dzieje - wskazała I prezes SN.

Prezes Gersdorf podkreśliła, że w słowach Piotrowicza uderzyło ją najbardziej to, że "dotyczyły absolutnie sędziów SN". Wskazała też, że kontekst wypowiedzi byłego posła Stanisława Piotrowicza był jasny, a sporne słowa padły przy okazji prac KRS nad wyborem nowych sędziów SN.  

Johann: Nie padło żadne nazwisko

Zeznania w charakterze świadka złożył także wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Jego zadaniem, sporna wypowiedź Piotrowicza dotycząca sędziów "była przesadzona i zbyt ostra". Dodał, że słowa byłego posła zaskoczyły go.

Sędzia Johann pytany przez pełnomocnika pozwanego mec. Marka Markiewicza, czy sporną wypowiedź odebrał jako skierowane do powodów, odpowiedział: Nie. Było to sformułowanie bardzo ogólne. Nie padło żadne nazwisko. Nie przypisano tej wypowiedzi do żadnej osoby. Jednak odbierałem i odbieram to jako wypowiedź naganną.

Po wygłoszeniu przez pełnomocników mów końcowych, sędzia Agnieszka Rafałko zamknęła rozprawę i odroczyła publikację orzeczenia do 2 stycznia 2020 roku.