Niemcy ostatecznie i oficjalnie potwierdzają - to kiełki z gospodarstwa w Dolnej Saksonii są źródłem zakażeń zmutowanym szczepem bakterii EHEC. Szczep pałeczki okrężnicy spowodował już zgon trzydziestu trzech osób, trzydzieści dwie zmarły w Niemczech.

Tym razem nie powtórzyła się sytuacja z ogórkami z Hiszpanii. Wtedy najpierw ogłoszono, że znaleziono na nich bakterię EHEC, a gdy ludzie przestali je jeść, a rolnicy zaczęli tracić miliony okazało się, że to prawda, ale chodzi o inny rodzaj pałeczek okrężnicy od tego, który powoduje tysiące infekcji.

Tym razem nie ma mowy o pomyłce. Przełomowe jest to, że ta paczka jest pierwszym namacalnym dowodem łączącym w całość dotychczasową teorię - źródło bakterii tkwi bądź tkwiło w gospodarstwie ekologicznym Gärtnerhof w Dolnej Saksonii.

Produkowane tam kiełki trafiły do wszystkich miejsc, gdzie stwierdzono kolejne zachorowania. Obecność bakterii potwierdzono w paczce, którą przygotowano właśnie w Bienenbüttel, a której zawartość sprawiła, że dwie osoby trafiły do szpitala.

Fala zatruć stopniowo słabnie, mamy powód myśleć, że najgorsze już za nami - powiedział minister zdrowia Niemiec Daniel Bahr.

Minister środowiska i ochrony konsumentów Nadrenii Północnej-Westfalii Johannes Remmel zaapelował, by zgłaszać władzom podejrzane opakowania kiełków, tak jak zrobił to "bardzo czujny" mężczyzna z rodziny, w której były przypadki zachorowań. Usłyszał on w radiu historię dotyczącą podejrzeń w sprawie kiełków i przypomniał sobie, że miał w lodówce opakowanie kiełków, które zostało następnie wyrzucone; znalazł paczkę w koszu na śmieci i zgłosił władzom - relacjonował Remmel. Dodał, że mężczyzna ten nie jadł kiełków, w przeciwieństwie do jego żony i córki, które zachorowały.