Są powody do ostrożnego optymizmu w sprawie epidemii zatruć pokarmowych wywołanych szczepem pałeczki okrężnicy EHEC - uważa niemiecki minister zdrowia Daniel Bahr. Jak podkreślił, spada liczba nowych infekcji groźną bakterią.

Mamy powody sądzić, że najgorsze już za nami - powiedział Bahr w Berlinie. Zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, by odwoływać alarm. Nadal obowiązuje ostrzeżenie przed spożywaniem ogórków, sałaty, pomidorów oraz kiełków na surowo.

Jutro w Berlinie odbędzie się nadzwyczajne spotkanie ministrów zdrowia i ochrony konsumentów z rządu federalnego i krajów związkowych Niemiec, które ma służyć poprawie współpracy i koordynacji działań w związku z falą zakażeń enterokrwotocznym szczepem E. coli. W spotkaniu ma wziąć udział komisarz UE ds. zdrowia John Dalli, który we wtorek skrytykował Niemcy za wyciąganie przedwczesnych i błędnych wniosków co do źródła skażenia żywności w Europie bakterią EHEC.

Dalli powiedział na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, że podobna informacja musi zostać przed upublicznieniem uzasadniona naukowo i być niepodważalna. W ciągu ostatnich dni Niemcy wskazały jako źródło zakażenia najpierw hiszpańskie ogórki, a następnie kiełki na własnym terytorium, po czym władze niemieckie wycofały się z obu tych twierdzeń.

Także niemiecka opozycja oskarża rząd w Berlinie o chaos w sprawie epidemii EHEC. Bahr odrzucił te oskarżenia.

W całych Niemczech zgłoszono dotychczas około 3000 potwierdzonych przypadków zakażenia EHEC bądź podejrzeń choroby. Co najmniej 650 pacjentów cierpi na wywołany toksyną bakterii zespół hemolityczno-mocznicowy (HUS). Zmarły co najmniej 22 osoby, w większości kobiety.