Komisja Europejska od piątku czeka na odpowiedź Rosji w sprawie certyfikatów na eksportowane z UE warzywa. Jak jednak nieoficjalnie dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, z urzędnikami w Moskwie nie da się skontaktować - nikt nie odbiera telefonu. A każdy dodatkowy dzień zwłoki oznacza straty dla unijnych, w tym polskich, eksporterów.

Zgodnie z porozumieniem osiągniętym podczas szczytu Unia-Rosja Niżnym Nowgorodzie Moskwa zniesie embargo, jeżeli Unia wprowadzi certyfikaty bezpieczeństwa na swoje produkty. Bruksela wysłała już projekt certyfikatów do Moskwy, jednak odpowiedź z akceptacją nie nadchodzi, a z rosyjskimi urzędnikami nie sposób się skontaktować.

Bruksela spodziewa się więc, że akceptacja propozycji certyfikatów ze strony Moskwy nadejdzie dopiero jutro. Certyfikaty będę mówiły o miejscu pochodzenia produktów. Będziemy różnicować produkty, w zależności od ich pochodzenia. Np. jest oczywiste, że nie było żadnego przypadku występowania tej groźnej bakterii w produktach pochodzących z Polski - powiedział rzecznik KE.

Na certyfikatach ma widnieć informacja, że dane towary nie pochodzą z niemieckich regionów, gdzie nastąpiło skażenie.