Ryszard C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił pracownika, a drugiego ciężko ranił nożem chciał umówić się na spotkanie z posłem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Jagiełłą - wynika z zeznań Pawła Kowalskiego, który został ranny w tym ataku. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka, Ryszard C. nadal odmawia składania zeznań.

Miesiąc po tym szokującym incydencie śledczy wciąż szukają odpowiedzi na kilka pytań dotyczących mężczyzny. Co robił od czasu, kiedy wyprowadził się z Częstochowy. Kluczowa jest kwestia oceny jego niepoczytalności. Ostatecznej oceny wymagają również obrażenia ciała, których doznał drugi pokrzywdzony - powiedział naszej dziennikarce prokurator Krzysztof Kopania.

30 listopada sąd zdecyduje, czy mężczyzna trafi na dłuższą, szpitalną obserwację psychiatryczną. Na razie prokuratorzy wykluczyli hipotezę, że ktoś mógł pomagać agresorowi.

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych, motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi dożywocie.

W ubiegłym tygodniu w areszcie śledczym prokurator przedstawił Ryszardowi C. dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.