Mężczyzna, który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił jednego pracownika, a drugiego ciężko ranił nożem, został poddany badaniom psychiatrycznym. Mają one ustalić, czy w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był poczytalny.

Badania przeprowadzili w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim dwaj biegli sądowi psychiatrzy oraz psycholog. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu znane będą ich wyniki. Wtedy też będzie wiadomo, czy biegli są w stanie ocenić poczytalność podejrzanego czy też będzie potrzeba złożenia wniosku o obserwację psychiatryczną Ryszarda C. - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Łódzki sąd wyznaczył już z urzędu adwokata dla Ryszarda C. Sąd ani prokuratura nie ujawniają na razie jego nazwiska. Prokuratura zapowiada, że znaleziona przy mężczyźnie kartka z odręcznymi notatkami, zatytułowana "oświadczenie", prawdopodobnie zostanie poddana badaniu przez biegłego z zakresu pisma. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą prokuratorzy prowadzący postępowanie - podkreślił Kopania.

Policja na zlecenie łódzkiej prokuratury bada również, co robił Ryszard C. po wymeldowaniu się z mieszkania Częstochowie przed kilkoma miesiącami. Ustalamy, czy mężczyzna bywał w innych miejscach związanych z politykami. Chodzi o to, czy bywał w innych biurach poselskich. A także, czy nawiązywał kontakt z takimi biurami. Nie mogę przekazać informacji, których konkretnie osób te działania dotyczą - powiedział reporterce RMF FM rzecznik łódzkiej prokuratury.

We wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później sprawca - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem.

62-letniemu b. mieszkańcowi Częstochowy przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W czwartek łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. W sądzie wygłosił jedynie krótkie oświadczenie. Teraz przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim. Grozi mu dożywocie.