Ryszard Milewski, obwiniony o uchybienie godności sędziego w związku ze sprawą Amber Gold, ma być dyscyplinarnie przeniesiony z Gdańska do placówki w apelacji białostockiej. Sąd Najwyższy właśnie zaostrzył karę wobec niego.

Zobacz również:

Sąd Najwyższy przenosząc sędziego Ryszarda Milewskiego na inne miejsce służbowe miał na uwadze, że pozostanie obwinionego w sądzie w Gdańsku nie sprzyja dobru wymiaru sprawiedliwości - tym SN tłumaczył zaostrzenie wyroku I instancji.

Jak podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Wojciech Katner, kara z I instancji (czyli usunięcie z funkcji prezesa sądu - przyp. red.) była rażąco łagodna. Dyscyplinarne przeniesienie do innej apelacji to druga z kolei, po usunięciu z urzędu, najostrzejsza kara w katalogu - o niej już nie można mówić, że jest zbyt łagodna - dodał SN. Dlatego postanowiono ją zaostrzyć, przenosząc obwinionego poza apelację gdańską, do jednego z sądów apelacji białostockiej.

O winie sędziego świadczyły już same wypowiedzi z jego rozmowy z osobą podającą się za urzędnika kancelarii premiera: "Proszę się nie martwić", "Już wyznaczamy termin", "Cieszymy się, że ktoś nas wysłucha". Z tych fragmentów, które nie są kwestionowane, widać elementy podporządkowania się obwinionego oczekiwaniom rozmówców. A mógł przecież się zorientować, że rozmawia z urzędnikiem niskiej rangi. Poza tym, należało sprawdzić, z kim się rozmawia - mówił sędzia Katner uzasadniając zaostrzenie wyroku I instancji.

Jak podkreślił SN, prezes sądu przede wszystkim jest sędzią. I należy od niego wymagać co najmniej tyle, co od sędziego. Prowokacji pochwalać nie należy, ale trzeba umieć się im przeciwstawiać - temu obwiniony nie podołał jako sędzia, ani jako prezes sądu. A gdyby mu się to udało - zyskałby uznanie - dodał sędzia Katner.

Milewski nie pojawił się w piątek w sądzie. Rzecznik dyscyplinarny sędziów Marek Hibner poinformował dziennikarzy po wyroku, że orzeczenie oznacza, że teraz to minister sprawiedliwości wyznaczy konkretny sąd okręgowy z okręgu apelacji białostockiej, do którego może trafić Milewski - o ile zdecyduje się pozostać w zawodzie. Mogą to być sądy okręgowe w: Białymstoku, Łomży, Olsztynie, Ostrołęce lub w Suwałkach.

Ukarany za uchybienie godności sędziego

Przypomnijmy, że w styczniu Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał Milewskiego za winnego przewinienia dyscyplinarnego polegającego na naruszeniu zasady niezależności sądów oraz uchybieniu godności sędziego w rozmowie telefonicznej, jaką we wrześniu 2012 r. prowadził z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera (był to Paweł M., który - jak twierdzi - dokonał "prowokacji dziennikarskiej").

Milewski, jako prezes sądu, miał wyrazić gotowość ustalenia dogodnego dla premiera terminu posiedzenia aresztowanego ws. prezesa Amber Gold i gotowość wydelegowania sędziów gdańskich na spotkanie z premierem, by zapoznać go ze sprawami dotyczącymi szefa firmy. Za tak opisany czyn sąd dyscyplinarny wymierzył Milewskiemu karę usunięcia z funkcji prezesa sądu (z której został odwołany już wcześniej). Kara ma jednak dodatkowy skutek w postaci 5-letniego zakazu awansowania i podwyżek, zasiadania w kolegium sądu i ponownego sprawowania funkcji prezesa.

Odwołania złożyli zarówno minister sprawiedliwości, jak i obrona obwinionego sędziego. Oskarżający sędziego rzecznik dyscyplinarny przy Krajowej Radzie Sądownictwa uznał wyrok za słuszny i nie złożył odwołania.

Obrona kwestionowała autentyczność ujawnionego w mediach nagrania rozmowy, wskazując, że była montowana. Obrona dowodziła też, że termin posiedzenia był wyznaczony już kilka dni przed rozmową prezesa z osobą podającą się za urzędnika, a termin ten ustalił nie Milewski, lecz sędzia, który miał posiedzenie prowadzić.

Wina obwinionego nie budzi wątpliwości. Wobec prezesa sądu trzeba stosować podwyższone standardy oceny zachowań. Na takim stanowisku trzeba czuć się i trzeba być niezawisłym i niezależnym od jakiejkolwiek władzy - mówił w styczniu sędzia SA Krzysztof Karpiński. Nagranie rozmowy jest wiarygodne i nie zostało zmanipulowane - uznał wtedy sąd.

Według SA Milewski jest winny uchybienia godności urzędu, bo w rozmowie "omawiał kwestie związane z aresztowaniem szefa Amber Gold, co wywołuje wątpliwość co do bezstronnego wykonywania obowiązków" przez prezesa i sędziów gdańskiego sądu oraz osłabia zaufanie do niezawisłości sędziowskiej. Sąd uznał też za niewłaściwe, że Milewski z pominięciem drogi służbowej chciał wydelegować gdańskich sędziów na spotkanie informacyjne w kancelarii premiera o sprawach Amber Gold.

(mal)