Elisabeth Revol zarzuca niektórym mediom dezinformacje ws. tragedii w Himalajach. Tak paryscy obserwatorzy komentują pierwszy wpis francuskiej alpinistki na Facebooku od czasu pozostawienia przez nią na wysokości 7300 metrów Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. Kobieta dziękuje m.in. polskiemu rządowi i polskim himalaistom, którzy ja uratowali.

W pierwszej kolejności Elisabeth Revol dziękuje wszystkim internautom, którzy wzięli udział w zbiórce pieniędzy na akcję ratunkową - zdecydowaną większość z nich stanowili Polacy. Padają też słowa podziękowania dla polskich himalaistów, którzy ją uratowali. Podkreśla, że udowodnili oni, że solidarność pomiędzy alpinistami ciągle istnieje.

Następnie Revol dziękuje polskiemu rządowi za udział finansowy w organizacji akcji ratunkowej, a dopiero później francuskiej ambasadzie w Islamabadzie. Przypomnijmy, że ta ostatnia - w przeciwieństwie do polskich władz - chce zwrotu poniesionych kosztów.

Revol twierdzi też, że część mediów "wypaczyła" to, co zdarzyło się na Nanga Parbat.

Przypomnijmy, że alpinistkę Elisabeth Revol uratowali uczestnicy polskiej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m). Do znajdującej się na wysokości 6000-6100 m kobiety w nocy z 27 na 28 stycznia dotarli Adam Bielecki i Denis Urubko. W akcji brali też udział Jarosław Botor i Piotr Tomala.

Żona Mackiewicza dziękuje Revol za podjęcie walki o uratowanie jej męża

Anna Antonina Solska, żona Tomasza Mackiewicza podziękowała Revol za podjęcie natychmiastowej walki o uratowanie jej męża i pozostanie przy nim tak długo, jak tylko było to możliwe.

Chciałabym wyrazić moją głęboką wdzięczność Elisabeth Revol za pozostanie przy Tomku tak długo, jak tylko było to możliwe, za sprowadzenie Go tak nisko jak to było możliwe, za podjęcie natychmiast walki o uratowanie Go, za słowa pocieszenia dla mnie, które w tak dramatycznej sytuacji zarówno dla Tomka i dla niej samej była w stanie skierować do mnie, aby przekazać mi, że robi dla Niego wszystko, aby mu pomóc - napisała na profilu facebookowym męża, który w swym środowisku znany był pod pseudonimem Czapkins.

Zdaniem Solskiej, Revol zrobiła dla swego partnera wspinaczkowego wszystko, co w jej mocy do tego momentu, w którym musiała kontynuować walkę o ocalenie także swojego życia.

Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie dramatyzmu sytuacji, w jakiej się znalazła, ani moralnego tragicznego wyboru, jakiego musiała dokonać. Nie mamy prawa oceniać. Jestem całym sercem z nią, aby wracała do zdrowia. Dziękuję za jej miłość przekazywaną Tomka dzieciom, za jej wolę wsparcia dzieci i rodziny Tomka. Eli, dziękuję Ci - podkreśliła.

Podziękowania skierowała też do zespołu ratowniczego (uczestników narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2), który ocalił życie Revol.

Adam, Denis... chłopaki. Pospieszyliście z pomocą najszybciej jak to było możliwe, dając z siebie wszystko. Należy się Wam ogromny podziw i szacunek. Podczas akcji ratunkowej, a także wszelkich poprzedzających akcję na górze działań wydarzyło się coś niemal niemożliwego... - wyraziła swą wdzięczność Solska, zaznaczając, że nie jest w stanie wymienić wszystkich zaangażowanych osób, które zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby uratować życie jej męża.

Zimowe wejście Revol i Mackiewicza 25 stycznia na szczyt Nanga Parbat (8126 m) jest drugim w historii. Francuzka jest drugą na świecie kobietą, która zdobyła ośmiotysięcznik o tej porze roku, a Mackiewicz pierwszym Polakiem na wierzchołku tej góry zimą. Francuzka nie ma nagrania momentu, kiedy zdobywa szczyt Nanga Parbat wraz z Tomaszem Mackiewiczem. Ostatnie wideo nagrane zostało przez francuską alpinistkę 45 minut przed wejściem na szczyt. Nagranie pochodzi z godziny 17:15.

Elisabeth Revol wyjaśnia w filmie, że kiedy ona i Tomasz Mackiewicz weszli na szczyt około godziny 18.00 25 stycznia - było już ciemno.

Zapadła już noc. Kiedy się wspinaliśmy - nie czuliśmy wiatru. Ale na szczycie poczuliśmy bardzo silny wiatr. Ja weszłam na szczyt pierwsza, Tomek był około 30 metrów za mną. Kiedy dotarł do mnie, powiedział: Nie widzę twojej lampy, całą ciebie widzę niewyraźnie. Zrozumiałam wtedy, że jest naprawdę w niebezpieczeństwie - wyjaśniła Revol.

W tym samym filmie dokumentalnym "Akcja ratunkowa na szczycie" inny francuski alpinista Ludovic Giambiasi, który zajmował się koordynacją akcji ratunkowej, wytłumaczył, że helikopter pakistańskiej armii nie mógłby unieść jednocześnie pilota, ratowników, Revol i Mackiwiewicza. Dlatego Pakistańczycy sugerowali, że potrzebne są dwie akcje ratunkowe - zanim okazało się, że Polak pozostał na zbyt dużej wysokości, by doleciał tam śmigłowiec, a warunki atmosferyczne się znacznie pogorszyły.

 (j.)