Ryszard Sobiesiak, kończąc swoją swobodną wypowiedź przed hazardową komisją śledczą, zażądał utajnienia przesłuchania. - Jako obywatel Rzeczypospolitej mam gwarantowane prawo do ochrony mojego dobrego imienia. Prezentowane przeze mnie wypowiedzi nie mogą być przedmiotem manipulowania. Staję przed komisją jako świadek, nie jako oskarżony. Domagam się respektowania moich praw - motywował.

To nie jest moja afera. Nikogo nie korumpowałem - mówił wcześniej biznesmen. Jego zdaniem aferę hazardową wywołał Mariusz Kamiński, przedstawiając "załganą historię, opisując wydarzenia, do których nigdy nie doszło". Komentując swoją znajomość z Grzegorzem Schetyną, Sobiesiak powiedział, że ich kontakty ustały po 2007 roku, nie licząc spotkania na lotnisku.

Czy znam dobrze Schetynę, Drzewieckiego i Chlebowskiego? Posłowie z komisji dopytywali się szczegółowo o charakter znajomości ze mną przesłuchiwanych polityków. Ja odpowiem tak: znałem ich, byłem po imieniu, jak z tysiącami ludzi, których spotkałem na swojej drodze- podkreślił Sobiesiak w czasie swobodnej wypowiedzi. Nie dzwoniliśmy do siebie na urodziny, oni do mnie też nie dzwonili. Nie dawaliśmy sobie prezentów, nie wiem, kto z nich ma w domu psa, a kto kota, nie interesowało mnie to - dodał.

Sobiesiak jasno przedstawił swój stosunek do przesłuchania. Nie dam wam okazji, żebyście zamiast pytać, mogli wygłaszać wyroki. (...) Mam do wyboru: albo uczestniczyć w tym czarnym kabarecie, jak opisał tę komisję pan poseł Wasserman w jednym z programów, albo zachować resztki godności - powiedział.

Biznesmen usiłował wykluczyć z przesłuchania Zbigniewa Wassermanna

Na początku przesłuchania śledczy jednogłośnie odrzucili wniosek o wykluczenie Zbigniewa Wassermanna z dzisiejszego przesłuchania. Żądał tego pełnomocnik biznesmena, mec. Ryszard Bedryj. Zarzucił posłowi PiS, że ten z góry zakłada, iż Sobiesiak jest przestępcą, w związku z czym w czasie przesłuchania będzie dążył do udowodnienia swoich twierdzeń, a nie poznania prawdy. Nawiązał do wypowiedzi Wassermanna, który nazwał Sobiesiaka "kryminalistą", co - zdaniem mecenasa - jest niedopuszczalne.

Jeszcze przed głosowaniem poseł PiS powiedział, że używając słowa "kryminalista", zaznaczał, że to kolokwializm. Wassermann podkreślał, że jego słowa o Sobiesiaku wynikały nie z jego przekonań, ale z dokumentów, które ma komisja i pytał Sobiesiaka, czy jego wyrok skazujący za korupcję został zatarty. "Nie mam nic do dodania w tej sprawie" - odpowiedział mu biznesmen.

Rozmowy Sobiesiaka z czołowymi politykami PO, dotyczące zmian w ustawie hazardowej, stały się początkiem tzw. afery hazardowej. Biznesmen przyczynił się do dymisji dwóch ministrów w rządzie Donalda Tuska oraz kilku roszad we władzach PO.

Kulisy sprawy ujawniła 1 października zeszłego roku "Rzeczpospolita", która podała, że CBA badając inną sprawę korupcyjną zorientowało się, że dwaj biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek (obaj z branży hazardowej) próbują załatwić korzystne dla swoich firm zapisy w projekcie nowelizacji ustawy hazardowej.

Sobiesiakowi i Koskowi założono podsłuchy telefoniczne; okazało się, że biznesmeni byli w stałym kontakcie ze Zbigniewem Chlebowskim (wówczas szefem klubu PO i szefem sejmowej Komisji Finansów Publicznych) i Mirosławem Drzewieckim (wówczas ministrem sportu).

Według materiałów CBA, lobbowanie miało dotyczyć wykreślenia z projektu noweli ustawy hazardowej zapisów o dopłatach do gier na automatach, na czym budżet państwa mógł stracić ok. 500 mln złotych rocznie. Dopłaty, które obciążyłyby firmy hazardowe, miały być przeznaczone na inwestycje sportowe.