"Kontakty Andersa Breivika w Polsce miały charakter tylko handlowy. Surowce do swej bomby kupował on w wielu krajach. W Polsce jego zakupy były marginalne" - poinformował wiceszef ABW Paweł Białek. Agencja potwierdza, że jej funkcjonariusze przyjechali do domu mężczyzny, który sprzedał Norwegowi substancje chemiczne.

Według Białka, przedmiotem transakcji były substancje chemiczne, ale "nie były to substancje nielegalne". Powód zakupu, jaki podał, był logiczny - dodał Białek. Podkreślił, że sprzedający nie miał świadomości, do czego mają być użyte surowce.

Agencja przyznaje, że mężczyzna został przesłuchany na razie jako świadek, bo na ten moment nie ma informacji, które pozwoliłyby postawić mu zarzuty. Mężczyzna - zdaniem agencji - współpracuje ze służbami.

Wcześniej podawano, że CBŚ i ABW sprawdzały polski wątek, który pojawił się w manifeście Breivika. Wynika z niego m.in., że swoje pierwsze zamówienie na chemikalia potrzebne do skonstruowania zapalnika bomby złożył u zarejestrowanego on-line dostawcy z Polski.

W piątek w dwóch zamachach zorganizowanych przez Breivika zginęły co najmniej 93 osoby. Najpierw doszło do wybuchu bomby w centrum Oslo. Potem Breivik na wyspie Utoya zastrzelił co najmniej 86 osób.