Znaki zapytania wokół list wyborców na pięć dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Jak ustalił dziennikarz RMF FM, usunięcie niezgodności między istniejącymi spisami wyborców a działającą przez aplikację "Źródło" centralną bazą danych może zająć całe lata.

Do "Źródła" wprowadzono już poprawki, eliminujące z rejestrów tak zwane martwe dusze. Mimo to wciąż mogą w nich występować osoby nieżyjące.

Poprawki automatycznie aktualizują dane osób, których zgon nastąpił w ostatnich tygodniach lub został stwierdzony przez urzędników. Nie dotyczy to jednak martwych dusz uznanych za żywe wcześniej i nie zauważonych. Dlatego np. operator "Źródła" w Jaśle, pytany o jakość spisu wyborców, mówi wprost: Postaram się tutaj uczulić osoby z urzędu, żeby zwracały uwagę, czy ktoś mówi "a, ta osoba nie żyje! - żeby zapisywali mi takie osoby. Żeby mniej więcej wiedzieć, czy są w tym rejestrze uwzględnione osoby nieżyjące i też ile osób przyjdzie i nie będzie uwzględnionych w rejestrach i trzeba je będzie dopisać.

Ile jest rozbieżności między centralną bazą danych a rzeczywistością, zaczniemy się więc dowiadywać po pierwszej turze wyborów.

1 marca MSW połączyło w jeden system (tzw. System Rejestrów Państwowych) najważniejsze polskie rejestry, takie jak PESEL i ewidencja dowodów osobistych. Do tej pory każda z 2,5 tys. gmin w Polsce pracowała na odrębnym systemie i miała dostęp tylko do danych dotyczących jej mieszkańców. Teraz pracownicy urzędów gmin pracują na nowej aplikacji "Źródło", która pozwala im przetwarzać dane gromadzone w SRP.

Jak zaznacza rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak, za prawidłową integrację rejestru PESEL z rejestrami mieszkańców odpowiadają organy gmin, a nie resort spraw wewnętrznych. Aplikacja ŹRÓDŁO nie pozwala już na wprowadzanie błędnych danych mieszkańców (np. w nazwie miejscowości). A to - jak podkreśla - sprawi, że z czasem błędów m.in. w spisach wyborców będzie coraz mniej.

(mpw)