20-latek z Elbląga zatruł się dopalaczami. Pod ich wpływem omal nie ranił nożem swoich rodziców i sąsiadów.

Mężczyzna prawdopodobnie był pod wpływem dopalacza o nazwie "Wiśnia", który dostał od kolegi. Po jego zażyciu wydawało mu się, że ze ścian wychodzą duchy, które grożą mu śmiercią. Byli to rodzice i sąsiedzi.

Mężczyzna chwycił za nóż, żeby się bronić, po czym uciekł do lasu, gdzie siedział w ukryciu przez dwie godziny. W czasie zatrzymania nie rozpoznał rodziny i mówił nielogicznie.

20-latek przebywa obecnie w szpitalu, gdzie doszedł już do siebie. Jego życiu nic nie zagraża.

(j.)