Pociąg z ciałami ofiar katastrofy malezyjskiego boeinga, zestrzelonego na wschodniej Ukrainie, dojechał do Charkowa w północno-wschodniej części kraju. Informację podała agencja Reutera, powołując się na świadków.

Wczoraj ok. godz. 19 czasu polskiego pociąg wyjechał z miasta Torez, w którego okolicach spadła maszyna. Wyjechał stamtąd w poniedziałek około godz. 19 czasu polskiego. W pociągu jechali przedstawiciele Malezji i eksperci Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Pociąg pojechał do Charkowa, gdyż jest to jedno z najbardziej bezpiecznych miast we wschodniej części kraju.   

W Charkowie, który znajduje się pod kontrolą ukraińskich władz centralnych, ciała ofiar katastrofy samolotu zostaną przekazane holenderskiej delegacji, a następnie przetransportowane do Holandii. Tam zostaną zidentyfikowane, a potem oddane bliskim zabitych. Ponad dwie trzecie zabitych w katastrofie boeinga stanowili Holendrzy.

Wczoraj premier Malezji informował, że pociągiem złożonym z wagonów chłodni transportowane są 282 ciała. Z kolei według ukraińskich władz pociąg wiózł ciała wszystkich 298 ofiar czwartkowej katastrofy. Wcześniej ukraiński wicepremier Wołodymyr Hrojsman informował, że znaleziono 282 ciała i 87 fragmentów ciał, które należą do 16 osób.

W obwodzie donieckim, w którym doszło do tragedii, trwają walki między siłami rządowymi a oddziałami separatystów. Okolice Torezu kontrolowane są przez rebeliantów.  

Władze Ukrainy i przedstawiciele państw zachodnich podejrzewają, że Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines, który rozbił się 17 lipca na wschodzie Ukrainy podczas lotu z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony przez rosyjskich separatystów przy pomoicy rakiety ziemia-powietrze. W katastrofie zginęło 298 osób. 

(mpw)