Ukraińskie elity polityczne, które wyniosła Pomarańczowa Rewolucja w 2004 roku, zawiodły. Roztrwoniły nadzieję we wzajemnych sporach i walkach. Juszczenko i Tymoszenko po zwycięskich wyborach szybko zajęli się wzajemnym zwalczaniem. Otworzyło to drogę do władzy dla Janukowycza.

Dzisiaj na słynnym placu protestu w centrum Kijowa widać nowe pokolenie, które ponownie, jak przed dziewięciu laty, rzuca wyzwanie rządzącym. To pokolenie, które chce, by Ukraina na zawsze związała się z Unią Europejską. Unią, która przyciąga swoim wizerunkiem wspólnoty opartej na przestrzeganiu procedur demokratycznych, na wolności, na prawie, na poszanowaniu praw obywateli.

Ci z Majdanu pragną - tak jak my kiedyś - zerwać raz na zawsze rosyjską pętlę. UE nie powinna ich zawieść. Potrzebny jest chociażby taki gest jak zniesienie wiz. Europejskie marzenie Ukraińców powinno też dać do myślenia nam, Polakom: jak bardzo ugrzęźliśmy w zgorzknieniu i narzekaniu na unijną codzienność i jakże bardzo Euromajdan utwierdza nas w słuszności wybranej strategicznie drogi, która doprowadziła nas w 2004 roku do UE.

Dlatego musimy Ukrainie pomagać na wszelkie możliwe sposoby, podtrzymywać i utwierdzać ich, że to właśnie prozachodni wybór jest ich przyszłością. Trzeba rozwijać współpracę samorządów między naszymi krajami. Tak jak kiedyś Francuzi czy Niemcy masowo podpisywali z naszymi miastami, powiatami i województwami umowy o tzw. "bliźniaczej współpracy", tak samo musimy robić to my z Ukrainą. Trzeba stworzyć program kilkutygodniowych staży, np. dla pracowników instytucji kulturalnych w naszych placówkach, Instytut Książki winien realizować cykliczne prezentacje literatury ukraińskiej w Polsce i na odwrót etc. Ukraińcom trzeba pokazać, że są tutaj mile widzianymi gośćmi.

Oczywiście istotne jest też oddziaływanie na ważne stolice europejskie, by życzliwym okiem patrzyły na Kijów, gdyż sama Polska nie wystarczy, by kiedyś doprowadzić do integracji Ukrainy z UE.

I na koniec najważniejsza sprawa. Trywialne jest powiedzenie, że to sami Ukraińcy muszą ostatecznie zdecydować o swoim losie. Jednak Pomarańczowa Rewolucja niech będzie ostrzeżeniem, że można wygrać bitwę, ale przegrać wojnę. Potrzebna jest zorganizowana proeuropejska siła polityczna, która potrafi zwyciężyć w wyborach i potem konsekwentnie realizować swoje zamierzenia polityczne. Ci, którzy dziś stoją razem w proteście na Euromajdanie, muszą się zjednoczyć i przekuć ten entuzjazm w nowoczesną strukturę polityczną. Odrzucić to, co mieli, by pójść wspólną drogą do wyznaczonego celu: związania Ukrainy z wolną Europą. Jednym słowem - potrzebna jest ukraińska "Solidarność".

Bogusław Sonik -polityk i dziennikarz, samorządowiec, od 2004 deputowany do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej.