Unijne sankcje sektorowe wobec Rosji mogą oznaczać dla Polski ograniczenie eksportu do tego kraju - stwierdził główny analityk firmy Xelion Piotr Kuczyński. Z kolei Tomasz Chmal, ekspert ds. energii ocenił, że restrykcje dotyczące eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej pozostaną bez większego wpływu na polską gospodarkę.

Pytany, co uzgodnione przez UE sankcje oznaczają dla Polski, Kuczyński stwierdził: Nasz kraj nie eksportuje do Rosji ani broni, ani energetycznych technologii, ani też nie jest źródłem kapitału dla rosyjskich banków. Teoretycznie nas to nie dotyczy. W praktyce jednak Rosja może uderzyć retorsjami w te kraje, w które będzie najłatwiej uderzyć. To znaczy w Ukrainę i Polskę. Ekspert przypomniał, że nasz eksport do Rosji to ok. 10-11 mld dol. rocznie, czyli blisko 2 proc. polskiego PKB. Od władz rosyjskich zależy, jak mocno ten eksport zostanie ograniczony, np. w sektorze chemii czy przemysłu elektromaszynowego. Już teraz widzimy pierwsze ograniczenia w imporcie żywności - zaznaczył.

Tomasz Chmal ocenił, że ograniczenia eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej Rosja może odebrać jako wyższe koszty dla tamtejszego przemysłu wydobywczego. Jego zdaniem Rosja będzie prawdopodobnie chciała przenieść te koszty na swoich klientów w postaci wyższej ceny ropy. Jednak to rynek powinien ocenić, czy ten potencjalny wzrost kosztów, czy tez próba przeniesienie tych kosztów na odbiorców będzie skuteczna. Pytanie, na ile pozycja odbiorców będzie silna, by znaleźć alternatywne dostawy albo nie pozwolić sobie na przeniesienia tych kosztów - wyjaśnił ekspert. W jego opinii Rosjanie mogą wykorzystać argument "braku sprzętu" i argumentować odbiorcom, że nie mają możliwość produkowania odpowiedniej ilości ropy. Mogą powiedzieć: albo musicie iść do kogoś innego, albo musicie zapłacić więcej za taka samą ilość  - tłumaczył.

Chmal przyznał, że nie spodziewa się, żeby na ograniczeniach stracił polski przemysł, bo nie eksportujemy ogromnych ilości sprzętu wydobywczego i technologii do Rosji. Jest kilka firm z polskim kapitałem, które prowadzą tam operacje. To nie jest jednak tak, że my jesteśmy krajem znaczącym w tej kwestii. Najwięcej tych technologii jest w Stanach Zjednoczonych - powiedział. Dodał, że w jego ocenie nie ma zagrożenia dla polskich firm działających w tym sektorze. 

(mn)