Funkcjonariusze ABW zatrzymali mężczyznę związanego ze sprawą Brunona K. - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Jego dom w warszawskiej dzielnicy Włochy został wcześniej przeszukany. Znaleziono w nim materiały wybuchowe. Na miejscu pracowali pirotechnicy. Zamknięto jedną z ulic. Ewakuowano też okolicznych mieszkańców.

Z mężczyzną kontaktował się w przeszłości Brunon K. Współpracownik 45-latka podejrzanego o przygotowywanie zamachu bombowego na Sejm mieszkał w domu jednorodzinnym. W czasie przeszukania znaleziono w nim samodzielnie wykonaną broń, znaczne ilości amunicji oraz materiałów wybuchowych, do których zabezpieczenia została wezwana grupa pirotechniczna. W wyniku prowadzonych czynności odnaleziono jednostki broni, a także materiałów wybuchowych - potwierdził Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która zleciła dzisiejszą akcję.

Ze względu na zagrożenie ewakuowano okolicznych mieszkańców. Teren akcji był pilnie strzeżony. Został odgrodzony w promieniu około 20-30 metrów. Dostępu do niego strzegł kordon policji.

Mężczyzna, u którego zaopatrywał się Brunon K., został zatrzymany. Po przewiezieniu do siedziby ABW, trafi do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie - poinformował rzecznik ABW Maciej Karczyński.

Stanie przed sądem. Jest poczytalny

Wczoraj biegli uznali, że Brunon K. jest poczytalny i będzie mógł brać udział w postępowaniu karnym. Tym samym nie uniknie procesu. Biegli wydali taką opinię po 6 tygodniach obserwacji psychiatrycznej.

Sąd przedłużył także areszt Brunona K. o kolejne 3 miesiące. Uważamy, że jedynie izolowanie Brunona K. na tym etapie postępowania może zabezpieczyć jego prawidłowy tok - podkreślił Piotr Kosmaty, rzecznik krakowskiej prokuratury. Mężczyzna, będąc na wolności, może mataczyć, próbować uniknąć odpowiedzialności karnej lub popełnić inne przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu - dodał.

Według informacji reportera RMF FM Marka Balawajdra, akt oskarżenia w sprawie Brunona K. powinien być gotowy w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Po postawieniu mu zarzutów związanych z podżeganiem dwóch osób do zamachu na organy władzy, posiadaniem broni i handlowaniem nią oraz uznaniu, że jego działania miały charakter terrorystyczny, grozi mu do 15 lat więzienia.

Mężczyzna, który był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, przyznał się wcześniej do posiadania broni i planowania zamachu.