"Nie będę faworytką w żadnym meczu. Ale jeśli zagram najlepiej, jak aktualnie potrafię, to może być dobrze" - mówi na tydzień przed startem tenisowego turnieju w Katowicach Magdalena Fręch. Dzięki dzikiej karcie otrzymanej za tytuł mistrzyni Polski niespełna osiemnastoletnia zawodniczka jest jedyną, obok Agnieszki Radwańskiej, Polką pewną występu w tych zawodach. W rozmowie z RMF FM opowiada o swoich oczekiwaniach związanych z występem w Katowicach oraz planach i marzeniach.

Kacper Merk, RMF FM: Jak podchodzisz do występu w Katowicach?

Magdalena Fręch: Dla mnie to będzie przede wszystkim okazja do zebrania doświadczenia, bo czekają mnie starcia z dziewczynami ze światowej czołówki. Mój aktualny ranking nie daje możliwości występu na takich turniejach, dlatego będę miała szansę oswoić się z ich atmosferą i poziomem sportowym. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości do startu w takich turniejach nie będę już potrzebowała dzikiej karty.

Grałaś już w Katowicach w poprzednim sezonie.

Pojedynek z Yvonne Meusburgeg dostarczył sporo emocji. Pod koniec grały już faktycznie tylko one, w związku z czym nie byłam w stanie wygrać. Nagle nic mi nie wychodziło i nie potrafiłam zachować zimnej krwi. Ale to było cenne doświadczenie i mam nadzieję, że jeśli w tym roku znów zagram tak emocjonujące spotkanie, spiszę się w nim lepiej.

Ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że w twoim przypadku każde losowanie będzie trudne?

Na pewno nie będę faworytką w żadnym meczu. Dlatego spokojnie podchodzę do losowania i ewentualnej przeciwniczki, kimkolwiek by ona była. Najważniejsze, bym zagrała najlepiej jak aktualnie potrafię, a wtedy może być dobrze.

Rozumiem, że lepiej nie trafić za szybko na Agnieszkę Radwańską?

Najlepiej byłoby zmierzyć się z nią w finale! Ale patrząc obiektywnie, każde spotkanie będzie dla mnie sporym wyzwaniem, bo w pierwszej setce rankingu WTA nie ma przypadkowych dziewczyn.

Jakie masz plany na dalsze miesiące? Gdzie chciałabyś być na przykład za rok?

Za rok chciałabym mieć taki ranking, żeby móc grać w Katowicach jako pełnoprawna uczestniczka, bez eliminacji i dzikiej karty. To najbliższe marzenie. A dalej są takie, jak w przypadku chyba każdego tenisisty, czyli występy i zwycięstwa w turniejach wielkoszlemowych.

A jak wiele dzieli cię od realizacji tych marzeń?

Rok bardzo dobrego grania od początku do końca. Trzeba jeździć po mniejszych turniejach i gromadzić punkty do rankingu. W naszej dyscyplinie zdecydowanie trudniej jest się dostać do czołowej setki, niż w niej utrzymać. Gdy masz już wysoki ranking, występujesz na większych turniejach, w których do zdobycia jest więcej punktów i automatycznie twoja pozycja cały czas rośnie. Ale zdaję sobie sprawę z faktu, że takich dziewczyn jak ja są setki i każda ma podobne plany.

Jest w tym wszystkim czas na normalne życie nastolatki?

Marzenia wymagają poświęceń. Praktycznie nie mam czasu, by chodzić ze znajomymi na imprezy, bo nawet gdy mam popołudnie wolne od treningu, to jest jeszcze szkoła, której nie można przecież zawalać. Ale daję radę, sport uczy bycia dobrze zorganizowanym.


(md)