Urszula Radwańska, choć nie grała jeszcze nigdy z Samanthą Stosur, dobrze zna australijską tenisistkę, z którą zmierzy się w środę w drugiej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. "Mężczyźni mogliby pozazdrościć jej bicepsa" - zaznaczyła z uśmiechem krakowianka.

W poniedziałek Urszula Radwańska bez problemu awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowych zmagań w Londynie. By zwyciężyć z Ediną Gallovits-Hall 6:2, 6:1 potrzebowała 59 minut. Reprezentująca obecnie USA Rumunka w ostatnich latach rzadko gra, a jeśli już, to przeważnie w imprezach niższej rangi - ITF.

Poziom był wyrównany do stanu 2:2. Edina grała bardzo dobrze. Zaskoczyła mnie tym, że tak dobrze zaczęła. Byłam jednak pewna, że nie utrzyma tego poziomu przez cały mecz. Czekałam trochę na to, aż zacznie słabiej grać i tak się stało. Gdy wygrałam zaciętego piątego gema, to był przełom. Wówczas rywalka jakby trochę pękła, zgasła. Zaczęła robić błędy, a ja zaczęłam grać bardziej solidnie - podsumowała na konferencji prasowej 24-letnia Polka.

Jak zaznaczyła, choć odniosła pewne zwycięstwo, to zazwyczaj w imprezie Wielkiego Szlema nie ma łatwych meczów. Dziś wynik był gładki, ale musiałam walczyć o każdą piłkę - podkreśliła.

W kolejnej rundzie zmierzy się z rozstawioną z numerem 22. Stosur. Nigdy jeszcze nie grała z Australijką, ale najbliższa rywalka nie jest dla niej anonimowa.

Oglądałam jej mecze w telewizji i widziałam, jak grała z Agnieszką. Niczym mnie nie zaskoczy. Podchodzę do tego meczu pozytywnie. Samantha jest faworytką i to ona powinna się martwić - zastrzegła.

Krakowianka dodała, że dużym atutem Stosur jest serwis. Na pewno jest on u niej bardzo dobry. Widać to zresztą po jej warunkach fizycznych. Mężczyźni mogliby jej pozazdrościć bicepsa, to na pewno - podkreśliła ze śmiechem.

Zajmująca 107. miejsce w rankingu WTA Polka bardzo chwali sobie współpracę z Maciejem Domką, który jest jej trenerem od października.
Maciek jest spokojny, nie da się go wyprowadzić z równowagi. Widzi wiele szczegółów, patrzy też na innych trenerów, lubi się rozwijać. Nie jest nastawiony na jedną rzecz. Jak czegoś nie czuję, to o tym rozmawiamy, idziemy na kompromis - wyliczała.

Przez pewien czas Radwańska zmagała się z kłopotami zdrowotnymi. Pomogło jej przejście na dietę bezglutenową.

Zaczęłam na początku tego roku. Wcześniej miałam spadki energii. Pół godziny mogłam trenować czy grać na wyższym poziomie, a potem nagle następował spadek. Teraz tego nie ma, jestem w stanie grać cały czas równo - zaznaczyła. 

(mal)