Brytyjskie media publikują coraz więcej szczegółów z życia Mohammada Emwaziego, 27-letniego londyńczyka, który został zdemaskowany jako "Dżihadi John". Uprzejmy, schludnie ubrany i uśmiechnięty – tak pamiętają kata jego koledzy ze szkoły.

Zobacz również:

Chodził z rodziną do meczetu, ale interesował się również footballem i słuchał zachodniej muzyki. Nic nie wskazywało na to, że wyrośnie na brutalnego mordercę.

W 1993 roku, po przyjeździe na Wyspy Brytyjskie z Kuwejtu, rodzice Emwaziego otrzymali od państwa mieszkanie. Tam, w zachodnim Londynie dorastał wraz z dwoma siostrami. Ojciec pracował jako taksówkarz, matka zajmowała się rodziną.

W wypracowaniu, jakie Emwazi napisał w szkole podstawowej, wyraził nadzieję, że gdy dorośnie, zostanie zawodowym piłkarzem. Kibicował drużynie Manchesteru United. Jakże odległa okazała się rzeczywistość od marzeń małego chłopca. 

Wdowa po Davidzie Haines, ściętym przez "Dżihadi Johna" Brytyjczyku, nie ma dla niego litości. 

Mam nadzieję, że złapią go żywcem, miałabym wtedy moralną satysfakcję - mówi, podkreślając, że powinien zostać osądzony i ukarany. Ma nadzieję, że nie zginie on na polu walki, bo to byłoby dla niego honorowym wyjściem, a na to - jak zaznacza Dragana Haynes - nie zasługuje.

Mohammed Emwazi został fanatycznym wyznawcą islamu podczas studiów na uniwersytecie w Londynie. To droga, którą wybiera wielu umiarkowanych muzułmanów po wejściu w zorganizowane kręgi radykałów, jakie skupione są wokół brytyjskich uczelni. Z uwagi na swą działalność na studiach, Mohammad Emwazi znany był brytyjskiemu kontrwywiadowi. Agenci MI5 kilkakrotnie przeprowadzali z nim rozmowy, raz nawet usiłowali go rekrutować. Bezskutecznie.

W 2013 roku Brytyjczyk wyjechał do Syrii, gdzie trafił w szeregi armii Państwa Islamskiego. Ślad po nim zaginął. Pojawił się ponownie na nagranych wideo, jako zamaskowany kat kalifatu.

(j.)