"Nie ma wątpliwości, że PKW źle zorganizowała swoją własną pracę. Nie trzeba być geniuszem organizacyjnym, żeby wiedzieć, że jeśli organizuje się tak skomplikowaną rzecz, jak wybory samorządowe, czyli najtrudniejsze z wyborów, to raczej się nie eksperymentuje z systemem informatycznym" – stwierdził minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki. Jego zdaniem Państwowa Komisja Wyborcza powinna była, po stwierdzeniu problemów z systemem, podjąć szybką decyzję o tradycyjnym przeliczaniu głosów.

Minister Halicki ocenił, że w takich warunkach, w jakich wdrażano nowy system, przy braku pewności co do bezpieczeństwa jego funkcjonowania, "żaden menedżer nie powinien uruchomić tego rodzaju procesu", zaś wybory powinny być przeprowadzone w oparciu o dotychczasowe rozwiązania.

O to wszyscy mamy pretensje do PKW, że mieliśmy do czynienia z całym szeregiem konferencji, które wzmocniły chaos informacyjny, a nie wyjaśniły sytuacji. Podjęcie decyzji o tradycyjnym systemie liczenia głosów całkowicie uspokoiłoby sytuację - stwierdził. Nie chcę się pastwić nad Komisją, dzisiaj powinniśmy czekać na oficjalny komunikat, wyjaśnienie tej sytuacji do końca. Na pewno będzie potrzebna kontrola, audyt i w razie czego pomoc, jeśli chodzi o organizację kolejnych wyborów - dodał.

Według Halickiego nie ma wątpliwości, że PiS i Leszek Miller wykorzystują okazję związaną z wyborami do "demolowania wizerunku całego państwa". Na to się nie można zgodzić. Sam proces wyborczy to jest sytuacja, która ma miejsce w komisji. W każdej komisji głosy są skrupulatnie liczone i powstaje protokół. Problem jest ze zliczaniem protokołów. Nie można być sędzią we własnej sprawie, a wydaje mi się, że prezes Kaczyński chciałby sam rozstrzygać, które wybory są ważne, a które nie - powiedział minister. Pytany o kwestię doniesień o dużej liczbie nieważnych głosów w różnych częściach kraju podkreślił, że  kwestia informacji na temat sposobu wypełniania karty do głosowania to także rola PKW.