"Rząd zawsze przyjeżdżał z obstawą służb" – mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Robert Sowa, właściciel restauracji, w której według tygodnika „Wprost” miało dojść do spotkania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z szefem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką. Sowa podkreśla, że dla niego najważniejsze jest, aby goście czuli się bezpiecznie.

Magdalena Gawlik: Jest pan chyba najsłynniejszym restauratorem w Polsce...

Robert Sowa: Wolałbym być najsłynniejszym kucharzem.

Pan ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza, że to spotkanie (Sienkiewicz-Belka- red.) miało miejsce w pana restauracji.

Od września 2012 roku prowadzę restaurację i liczba osób, jaka odwiedziła moje VIP Roomy: to są i politycy, i biznes, i dzisiaj nawet mimo całej awantury wszystkie VIP Roomy są sprzedane, są rezerwacje, wczoraj pełna restauracja - więc jestem szczęśliwy, że goście obdarowują mnie zaufaniem. Inni restauratorzy dzwonią i mówią: "Trzymaj się Robert". To się mogło wydarzyć wszędzie. Oczywiście zaskoczony jestem tymi wszystkimi nowinkami związanymi z liczbą tych nagrań. Pewnie dlatego, że wielokrotnie moje pomieszczenia były sprawdzane przez BOR pod każdym względem i dziwi mnie, że nagle wychodzą takie kwiatki. Przed chwileczką miałem spotkanie z gen. Dukaczewskim, który ewidentnie powiedział, że takim miejscu jest milion możliwości. Obszedł moją Winotekę i stwierdził, że tutaj przy starym budynku jest megaidealna akustyka. Tak naprawdę to tutaj nikt wielkich podsłuchów nie musiał ani wynosić, ani podłączać - wystarczyło przystawić ucho do wentylacji, żeby słyszeć co kto mówi. Cały czas oficerowie ABW sprawdzają moją restaurację i bardzo się cieszę. Nie ukrywam, że mam w tym interes, żeby jak najszybciej goście nie siedzieli tylko na ogródku.

A czy te spotkania, o których teraz mówi cała Polska, odbyły się w pana restauracji?

Trudno jest mi powiedzieć. Wymienianych jest kilka innych restauracji. Powiem tak: słuchałem tego nagrania i ja nie usłyszałem tego, gdzie ci goście siedzą, w której restauracji. Nikt tego nie stwierdził poza jedną gazetą...

A jak często zdarzały się takie spotkania na szczycie, takie nieformalne, polityczne spotkania elity polskiej polityki?

Nie chodzi tylko i wyłącznie o spotkania na szczeblu elity. Były mecze ligi mistrzów, były różnego rodzaju inne sportowe wydarzenia, teraz był mundial, na razie nikt mi nie odmówił, więc to naprawdę nie za każdym razem trzeba się spotykać jak rodzina na pogrzebie i ślubie. Po prostu można się spotkać, żeby porozmawiać. Panowie się spotykali w różnych konfiguracjach i po prostu rozmawiali. I to było dla mnie najważniejsze.

A czy był pan uprzedzany w jakikolwiek sposób o tym, że takie spotkania będą się odbywały? Czy wcześniej restauracja była przygotowywana i w jaki sposób?

Rząd zawsze przyjeżdżał z obstawą służb, więc to dla mnie nie było zaskoczenie. Wielokrotnie było tak, że wchodzili i sprawdzali pomieszczenie, pod jakim względem nie wiem, bo to chyba nie moja też działka. Wchodzono, sprawdzano, zamykano się. Dla mnie najważniejsze było to, żeby było cały czas bezpiecznie. Oczywiście były spotkania, pamiętam, gdzie pojawiał się pies, a były takie, gdzie panowie wchodzili, sprawdzali i wychodzili. Czy mieli ze sobą jakieś urządzenia czy ich nie mieli - nie wiem.

A przed tymi spotkaniami, o których mówi cała Polska, też była normalna standardowa procedura?

Procedura zawsze była taka, że gość, który znał VIP-y dzwonił do hostessy, ewentualnie dzwonił do menadżera, który jest odpowiedzialny za VIP-y i robił sobie rezerwację. Goście bardzo lubią te pomieszczenia i przykładem może być, że mimo afery, wszystkie są zajęte. To nie ja ustalam procedury przewozu pana ministra czy pana prezesa. Zawsze ktoś z nimi jest. Dlatego też ilość służb, jaka czasami była... niektórzy się śmiali, że kucharzy tylu nie mamy, ilu "borowików" dzisiaj jest w restauracji. Wielokrotnie oczywiście mnie nie sprawdzano, bo jakby znali mnie, ale przychodzili moi znajomi i byli sprawdzani.

Z oficjalnego komunikatu wiemy, że teraz będzie jeszcze bardziej wzmocniona prywatność państwa klientów. W jaki sposób?

Będę chciał ewentualnie wynająć jakieś firmy, które pozwolą mi zniwelowanie - bo pan generał Dukaczewski powiedział, że nie ma takiej możliwości, żeby w ogóle wykluczyć nagrywanie - możliwości nagrywania. Będę chciał też dostać informację, co z tymi wentylacjami. No, pewnych rzeczy w starym budynku nie przeskoczymy...

Muszę zadać to pytanie - czy nie ma pan obaw, że ktoś z pańskiej obsługi mógł stać za tymi nagraniami?

Ekipa w tej restauracji jest ze mną od wielu, wielu lat. Czy mogła się pojawić czarna owca w mojej ekipie - chcę twierdzić, że nie. Nie biorę tego w ogóle pod uwagę, ale też nie mogę wykluczyć.

Dobrze, to może inaczej. W jaki sposób instruuje pan swoich pracowników, kelnerów, którzy mają styczność z VIP-ami?

Odpowiedź jest krótka. Przygotowana jest specjalna marszruta. Jeśli pani zadzwoniłaby do nas i powiedziała, że chce w 4 osoby być w Cygarowni, takie zamówienie przyjmuje hostessa. Hostessa kontaktuje się z jedyną osobą, odpowiedzialną za VIP Roomy. Więc to nie jest tak, że jeśli mam 10 kelnerów, to ci kelnerzy gonią po VIP Roomach i goście ich nie znają. To jest niedopuszczalne.

A czy poza czasem, kiedy VIP Roomy są zajęte właśnie przez VIP-y, są one dostępne dla osób postronnych?

Oczywiście, że tak. Ja nie dzielę gości w swojej restauracji na VIP-y, politykę, biznesmen i tak dalej. Jeśliby pani zadzwoniła i powiedziała, że chce zrobić w VIP Roomie rezerwację, to nie jest tak, że ja do pani zadzwonię i powiem: Niestety sorry, będzie pani miała kolację w restauracji, nawet za 50 proc..

Czyli możemy pokusić się o stwierdzenie, że nagrania w pańskiej restauracji mógł zrealizować każdy?

Możemy z tego względu, że ja pani nie zabronię przyjść jutro do VIP Roomu i gościć się ze swoimi znajomymi. Wręcz powiem więcej. Dostaje pani pager, nikt nie ma prawa do pani wejść. Kelner pani nie przeszkadza czy pani ma ochotę tańczyć, śpiewać, nas to nie interesuje. Pani naciska guzik, bo pani skończyło się wino lub jedzenie, i pani składa zamówienie. Kelner nie wejdzie bez pukania, kelner nie wjedzie bez kontaktu z panią.

Czy coś zostało znalezione w restauracji?

Nawet chyba gdyby było znalezione, to ja takiej informacji nie będę miał. Czekam na taką informację, ale nie wiem, kiedy mi ona zostanie udzielona.