"Po operacji musiałem walczyć o przeżycie, potem o to, by odzyskać jak najwięcej władzy w moim organizmie. Potem zacząłem jeździć samochodem. Dzisiaj mam więcej trudności w codziennym życiu niż za kierownicą" - przyznał Robert Kubica w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Repubblica". Dodał, że wciąż myśli o Formule 1, ale przyznał, że obecnie nie dałby rady jeździć w bolidzie. "Muszę odzyskać pełną władzę w prawej ręce" - podkreślił Polak.

Na niektórych torach nie mam problemów, na innych z kolei nie daję rady. Zdałem sobie sprawę z tego, że na torach o zbyt ostrych zakrętach nie udaje mi się utrzymać kontroli, jaka jest potrzebna, na razie - wyjaśnił Kubica. Zapytany o to, czy ma szanse zdobyć mistrzostwo świata w rajdach samochodowych w przyszłym roku, polski kierowca odparł: Nie, żadnej. Pierwszy rok minie mi na nauce, może pod jego koniec coś będę mógł pokazać. Potem zobaczymy.

Polski kierowca przyznał, że zawsze obserwuje wyścigi Formuły 1, ale nie zazdrości swoim dawnym kolegom z toru. Jeśli ja miałbym zazdrościć im, ile osób powinno mnie zazdrościć? - zapytał. Na pytanie, co skłania kogoś, kto już ryzykował swoim życiem, by robić to na nowo i narażać się na kolejne wypadki, odpowiedział: Może dlatego, że to moje życie. Tak czy inaczej, nie miałem zbyt wielu wypadków. Każdy, kto jedzie mocno, ma na początku problemy. Ale o mnie jest głośno, bo jestem z Formuły 1.

Kubica zapewnił, że nie obawiał się powrotu za kierownicę po wypadku na trasie rajdu samochodowego w Ligurii w lutym 2011 roku. Po operacji musiałem walczyć o przeżycie, potem o to, by odzyskać jak najwięcej władzy w moim organizmie. Potem zacząłem jeździć samochodem. Dzisiaj mam więcej trudności w codziennym życiu niż za kierownicą - przyznał. Musiałem stać się mańkutem - dodał.

"Bardziej boję się na spacerze niż w samochodzie"

Gdyby ktoś mi powiedział, że w ciągu trzech lat będę mógł ścigać się w rajdach WRC, że wygram pięć z siedmiu z nich w klasie WRC-2, kończąc jako pierwszy w samochodzie słabszym od innych, nie uwierzyłbym - podkreślił. Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, co mi się przydarzyło. Ale ostatnie 16 miesięcy mojego życia napełniają mnie dumą. Jeszcze dzisiaj, po tym, co się wydarzyło, bardziej boję się, kiedy wychodzę na spacer niż kiedy prowadzę samochód - zapewnił.

Rzymski dziennik zapytał polskiego kierowcę, czy wiara pomogła mu w powrocie do zdrowia, przypominając, że na kasku w Formule 1 miał wizerunek Jana Pawła II. Wiara nie ma z tym nic wspólnego. Miałem zawsze wielki szacunek dla naszego papieża, który uczynił wiele dla nas Polaków. Ale to bardziej szacunek do osoby niż kult - zastrzegł Kubica, który po wypadku otrzymał od kardynała Stanisława Dziwisza relikwię z krwią polskiego papieża.

(MRod)