Jadący w barwach RMF FM Rafał Sonik wywalczył drugie miejsce na trasie 4. etapu rajdu Abu Dhabi Desert Challenge i w klasyfikacji generalnej wrócił na drugie miejsce. „Jechałem z duszą na ramieniu i nie wiem, czy bardziej dziwię się temu, że jestem na mecie, czy temu, że po raz kolejny coś było nie tak z Hondą…” - mówił krakowski quadowiec.

Wtorek był jedynym dniem, który przejechałem bez żadnych problemów technicznych - mówił na mecie czwartego odcinka specjalnego "SuperSonik".  Tym razem po 40 km zacząłem mieć problemy z tylnym napędem. Musiałem przez to jechać grzbietami wydm, bo zjeżdżając na dno, zupełnie nie mogłem się rozpędzić, by pokonać kolejne wzniesienie. Jednocześnie musiałem bardzo delikatnie operować sprzęgłem żeby go nie spalić i szczerze mówiąc nie wiem, jak udało mi się tego uniknąć - opowiadał krakowianin.

Problem z napędem nie był jednak jedynym, z którym w środę borykał się Rafał Sonik. W drugiej części etapu zaczął przegrzewać się silnik. Jego temperatura sięgała nawet 125 stopni Celsjusza, grożąc wybuchem.  Straciłem napęd, musiałem chłodzić sprzęgło i silnik. Na asfaltowej dojazdówce quad nie miał już siły podjeżdżać pod wzniesienia, nie mówiąc o wydmach. Dodatkowo do czerwoności rozgrzały się amortyzatory i wszystkie nierówności przyjmowałem na obręcz barkową. To, że jestem na mecie jest po prostu niesamowite - komentował Sonik. 

Mimo sporych problemów krakowianin może być zadowolony, ponieważ walcząc z tyloma awariami i tak zdołał odrobić stratę do Nelsona Sanabrii i powrócić na drugie miejsce w klasyfikacji rajdu.

W czwartek zawodników czeka ostatni, ponad 200-kilometrowy odcinek specjalny, a potem już rampa i ceremonia uhonorowania zwycięzców w centrum Abu Zabi.