Tylko w ciągu pierwszych 24 godzin strajku policjantów w Salvador, jednym z miast-gospodarzy piłkarskiego mundialu w Brazylii, zginęło 39 osób. Skutkiem protestu jest fala kradzieży i napadów. Strajk trwa od dwóch dni.

Od wtorku wieczorem splądrowano apteki, supermarkety, magazyny ze sprzętem elektronicznym i z butami. W czwartek na ulicach miasta pojawiły się elitarne oddziały policji i wojska. Zezwoliłam na wysłanie oddziałów federalnych, aby wzmocnić bezpieczeństwo publiczne i zapewnić spokój w Bahii - napisała na Twitterze prezydent kraju Dilma Rousseff.

W środę władze stanu Bahia, którego stolicą jest trzymilionowy Salvador, uznały strajk za nielegalny i nałożyły na związek zawodowy policjantów grzywnę 50 tys. reali (16 tys. euro) za każdy dzień protestu, jeśli funkcjonariusze nie wrócą do wykonywania obowiązków.

Liczba zabójstw wzrosła o 400 procent w 10 lat

Salvador jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miast w Brazylii. W stanie Bahia w okresie 2000-2010 liczba zabójstw wzrosła o 400 procent, do poziomu 41,1 na 100 tys. mieszkańców.

Nie jest to pierwszy strajk policji w tym trzecim co do wielkości mieście kraju. Poprzedni, 12-dniowy, przed karnawałem w 2012 roku, wywołał falę przemocy i śmierć 157 osób.

Mistrzostwa świata rozpoczną się za 57 dni. W Salvador zostanie rozegranych sześć meczów: Hiszpania - Holandia (13 czerwca), Niemcy - Portugalia (16 czerwca), Szwajcaria - Francja (20 czerwca), Bośnia i Hercegowina - Iran (25 czerwca), spotkanie 1/8 finału (1 lipca) oraz ćwierćfinał (5 lipca).

(MRod)