Nawet kilkaset osób może zostać uznanych za pokrzywdzone w śledztwie dotyczącym organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. Reporter RMF FM Krzysztof Zasada dotarł do uzasadnienia decyzji sądu, który polecił raz jeszcze zająć się sprawą.

Śledztwo ma się zacząć od nowa przede wszystkim dlatego, aby dopuścić do niego wszystkich pokrzywdzonych. Chodzi o bliskich ofiar katastrofy, oraz o osoby, które trzy dni wcześniej leciały z premierem do Smoleńska. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie śledczy wyślą im pisma z pouczeniem o prawach i obowiązkach pokrzywdzonych.

Z uzasadnienia decyzji sądu - do którego dotarł reporter RMF FM wynika, że śledztwo ma być podjęte na nowo jedynie ze względów formalnych. Chodzi o dopuszczenie do niego wszystkich pokrzywdzonych. W uzasadnieniu sędzia napisał natomiast, że sprawdzanie, czy urzędnicy popełnili przestępstwo, przygotowując te loty - jest przedwczesne.

Pod koniec marca warszawski sąd rejonowy zdecydował, że śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt polskich delegacji w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku zostanie wznowione. 30 czerwca 2012 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie "z braku cech przestępstwa". Sąd podejmując decyzję uwzględnił zażalenie Jarosława Kaczyńskiego i jego bratanicy Marty Kaczyńskiej.

Najbliżsi zmarłego w Smoleńsku prezydenta Lecha Kaczyńskiego zgłosili zastrzeżenia do decyzji prokuratury z czerwca 2012 roku. Śledczy stwierdzili wtedy, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby stwierdzono popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków (m.in. godzenia w dobro powszechne i dobro instytucji państwowych). Podkreślali też, że nie ma nikogo, kto mógłby decyzję zaskarżyć, bo nikt w tej sprawie nie ma statusu pokrzywdzonego. Sąd rejonowy nie podzielił tej argumentacji. Jeszcze w listopadzie 2012 roku uznał, że bliscy prezydenta Lecha Kaczyńskiego mają w tej sprawie status osób pokrzywdzonych.

Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego mecenas Piotr Pszczółkowski tłumaczył wtedy w rozmowie z reporterem RMF FM, że sąd "dał jasny sygnał, iż prokuratura dopuściła się rażących błędów umarzając śledztwo". Przypomniał, że podczas przygotowań do wizyt "doszło do wielu nieprawidłowości". Według niego, za zaniedbania, do których doszło przy przygotowaniu wizyt powinni odpowiedzieć urzędnicy MON, MSZ, a nawet ministrowie.