Albo w memorandum podpisanym w Moskwie jest zgoda na upublicznienie w Polsce zapisów czarnych skrzynek tupolewa, albo strona rządowa zamierza świadomie złamać konwencję chicagowską - twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM ekspert prawa międzynarodowego, mecenas Piotr Schramm.

Przekazaniu Polsce materiałów ze śledztwa w sprawie katastrofy 10 kwietnia towarzyszyło podpisanie specjalnego dokumentu. To od niego może zależeć, co będzie działo się z dowodami. Według szefa MSWiA Jerzego Millera, polska strona nie potrzebuje zgody strony rosyjskiej na upublicznienie zapisów czarnych skrzynek.

Reporter RMF FM Mariusz Piekarski rozmawiał w tej sprawie z mecenasem Piotrem Schrammem. Jeśli w zapisach memorandum, nie ma specjalnej zgody na upublicznienie danych z rejestratorów, to obowiązuje konwencja chicagowska - tłumaczy. Jedno jest pewne: jeśli nie ma jakiejkolwiek innej regulacji w memorandum, to konwencja chicagowska wymaga oficjalnej zgody państwa, które materiał zebrało.

Problem w tym, że treść memorandum nie jest znana - podczas składania podpisów rosyjski wicepremier sugerował raczej, że dokument jest wzmocnieniem konwencji, a to oznaczałoby, że minister Jerzy Miller świadomie potem mówił o ujawnieniu zapisów wbrew woli Rosjan.

Czym grozi złamanie konwencji chicagowskiej? Właściwie niczym - wyjaśnia Schramm. Sankcje są prestiżowo-dyplomatyczne; skutkiem byłoby zepsucie stosunków z Rosją, a także ryzyko gorszej współpracy i z rosyjską komisją, i prokuraturą.

Być może przed wyborami ważniejsze jest więc dotrzymanie słowa, które dał premier - że poznamy zapisy czarnych skrzynek.