System TAWS zamontowany w prezydenckim samolocie Tu-154 w momencie katastrofy był włączony - ustaliła rosyjska komisja. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy umieścił tę informacje na swojej stronie internetowej. TAWS to system, który ostrzega pilotów m.in. przed niebezpiecznym zbliżaniem się do ziemi, ostrzega o nagłej utracie wysokości czy nadmiernym przechyłem samolotu.

Dziś w Moskwie minister obrony Bogdan Klich spotkał się z rosyjskim wicepremierem Siergiejem Iwanowem. Ale po rozmowach podczas spotkania z dziennikarzami niewiele miał do powiedzenia. To były słowa o wartościach i przyszłości, rozważania filozoficzne a nie fakty dotyczące katastrofy - podsumowuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec.

Po polskiej stronie słowo jawność jest najważniejsze, po rosyjskiej "głasnost" - stwierdził Bogdan Klich. Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób tę pełną przejrzystość osiągnąć.

Bardziej precyzyjni byli Rosjanie. Aleksandr Bastrykin, szef komitetu śledczego przy prokuraturze federacji ujawnił, że przesłuchano już 60 świadków katastrofy i wykonano 300 ekspertyz. Tylko w Smoleńsku pracowało 70 śledczych, a w Moskwie - ponad 50 - dodał. Zapewnił, że podczas dochodzenia weryfikowane są wszelkie możliwe wersje tej tragedii.

Edmund Klich nabiera wody w usta

Szef polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich, który jeszcze wczoraj zarzucał polskim władzom utrudnianie prac komisji i bierność wobec strony rosyjskiej, dziś po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem nabrał wody w usta. Pod koniec przyszłego tygodnia przedstawię swoje stanowisko, a do tego czasu nie będę niczego komentował - powiedział reporterowi RMF FM Edumd Klich.

Klich zarzucał polskim władzom utrudnianie prac komisji w Smoleńsku. Według niego polska strona mogła mieć większy wpływ na prowadzone w Rosji śledztwo, ale o to nie zadbała. Zdaniem szefa MON Bogdana Klicha, który jest w Moskwie, wypowiedź szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych była "niestosowna".