Co się stało z telefonem satelitarnym z pokładu prezydenckiego tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia - pyta "Nasz Dziennik". Dodaje, że to ważne, bo był to sprzęt przystosowany do przekazywania zaszyfrowanych informacji.

Zdaniem cytowanego przez gazetę posła Antoniego Macierewicza poznanie tego rodzaju sprzętu i ewentualne przeanalizowanie go przez służby rosyjskie naraża bezpieczeństwo działań polskich służb specjalnych. Według Bogdana Święczkowskiego, byłego szefa ABW, gdyby obce służby wykorzystały dostęp do tajnych danych, straty wywiadowcze byłyby ogromne. Dostanie się w obce ręce takich urządzeń z najwyższej półki technologicznej znacznie utrudniłoby trzymanie pieczy nad bezpieczeństwem rozmów pozostałych najważniejszych osób w państwie - tłumaczy Święczkowski.

Na pokładzie prezydenckiego Tu-154M mogły także znajdować się kodowane telefony komórkowe. Tego typu sprzętem posługują się osoby pełniące wysokie funkcje państwowe. Jak podkreśla Święczkowski, dostanie się takiego sprzętu w obce ręce byłoby równoznaczne z przejęciem przez obce służby wywiadowcze łączności niejawnej polskiej służby wywiadowczej.

Poważnym problemem są też informacje, które Rosjanie mogli uzyskać na skutek wejścia w posiadanie telefonów służbowych polskiej generalicji. Jak zaznacza gen. dyw. Roman Polko, były szef jednostki specjalnej "Grom", umożliwiłoby to dostęp do tajnych informacji, m.in. tych dotyczących baz NATO.