Na jutro szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał nadzwyczajny szczyt przywódców krajów strefy euro ws. Grecji. Od wczoraj rozmawia z nimi szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Na razie jednak mało prawdopodobne wydają się rozmowy z władzami w Atenach. W niedzielnym referendum Grecy opowiedzieli się przeciwko międzynarodowej pomocy, której warunkiem były reformy i dalsze oszczędności.

Za zwołaniem nadzwyczajnego szczytu przywódców eurolandu ws. Grecji opowiedzieli się wcześniej kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande.

Komisja Europejska informowała natomiast w niedzielę, że jej szef Jean-Claude Juncker jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek, a także w poniedziałek będzie rozmawiał na temat Grecji z przywódcami 18 państw strefy euro. Na poniedziałkowy poranek zapowiedziano ponadto telekonferencję z udziałem Junckera, szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego i Jeroena Dijsselbloema, szefa eurogrupy, w skład której wchodzą ministrowie finansów państw strefy euro. Spotkanie tych ostatnich odbędzie się natomiast we wtorek przed zaplanowanym na godzinę 18 szczytem państw strefy euro.

Jeszcze w niedzielę wieczorem o wyniku referendum w Grecji rozmawiali telefonicznie kanclerz Niemiec i prezydent Francji. Dzisiaj mają się spotkać w Paryżu.

Na razie rozmowy z rządem Ciprasa mało prawdopodobne

Komisja Europejska przyjmuje do wiadomości i szanuje wynik referendum w Grecji - podkreślono w komunikacie wydanym w niedzielę późnym wieczorem.

Przewodniczący eurogrupy ocenił natomiast, że wynik greckiego referendum jest "godny pożałowania" dla przyszłości tego kraju. Dla przywrócenia wzrostu greckiej gospodarce trudne działania i reformy są nieuniknione - napisał Jeroen Dijsselbloem w oświadczeniu. Jak podkreślił, eurogrupa czeka teraz na inicjatywę ze strony władz w Atenach.

Z komunikatu KE, a także wypowiedzi niemieckich polityków wynika jednak, że na razie nie będzie rozmów z premierem Grecji Aleksisem Ciprasem. Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel - który jest szefem SPD, partii tworzącej wraz z CDU i CSU rząd Angeli Merkel - powiedział dziennikowi "Tagesspiegel", że po odrzuceniu przez Greków w referendum programu pomocowego trudno mu sobie wyobrazić, by doszło do nowych negocjacji.

Sceptycznie o możliwości natychmiastowego podjęcia rozmów wyraził się również przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

(edbie)