Dziś pierwszy z dwóch sądnych dni dla Grecji. Parlament w Atenach ma głosować nad pięcioletnim programem oszczędnościowym wartym ponad 28 miliardów euro. Przyjęcie tego planu to podstawowy warunek przyznania im międzynarodowej pomocy. Dla Greków to być albo nie być w strefie euro.

Najprawdopodobniej plan oszczędnościowy zostanie zaakceptowany niewielką przewagą.

Od wczoraj Grecja jest sparaliżowana strajkiem generalnym, a na ulicach Aten trwają zamieszki. Wczoraj latały kamienie, protestujący rzucali koktajlami Mołotowa, a policja musiała użyć gazu. W konsekwencji może dojść do tego, że kilku posłów ugnie się i plan oszczędnościowy nie przejdzie.

Ja nie wyobrażam sobie, żeby Grecy nie zrobili tego, co jest konieczne - mówi szef Narodowego Banku Polskiego Marek Belka.

Bo jeśli grecy odrzucą plan - to zbankrutują. Dojdzie do światowego kryzysu, a frank szwajcarski, który teraz kosztuje 3,35 zł podrożeje jeszcze bardziej.